W wakacje zrobiłem sobie wycieczkę do Armenii. Tam, jak to w Armenii, powszechna opinia jest taka, że "kawa po turecku / z tygielka" to tak naprawdę kawa po armeńsku. Dwa tygodnie picie tej kawy w różnych wersjach, w różnych miejscach. Parokrotnie nawet pokazywano mi jak dobrze zaparzyć kawę w jazzve, niestety nie jestem w stanie tego uzyskać w domu.
Ktoś ma jakieś rady? Ile kawy dać, jakiej kawy użyć? Pamiętam, że używali tam kawy dość ciemno palonej, mocno zmielonej. Wlewali wodę do tygielka i tu były dwie szkoły:
- jedni czekali, aż woda zacznie wrzeć (ba, były nawet specjalne jazzve z grzałką wbudowaną chałupniczo) i wsypywali kawę;
- drudzy dodawali kawę już na początku, do zimnej wody;
Oba sposoby kończyły się tym samym: trzeba było poczekać, aż pianka zacznie podchodzić do góry, w szczytowym momencie szybko podnieść tygielek, zamieszać i rozlać do filiżanek.
Ktoś się jakoś do tego odniesie? Da radę?
Jak będę w domu to wstawię zdjęcie mojej piękności.