Cieszę się, że zaglądacie. Z tym zmieleniem może chyba już zostać tak jak jest, chociaż czasami muszę potwierdzać, że brak wyboru oznacza na pewno ziarna... Ponieważ sklep jakoś zadziałał (chociaż jest kilka problemów do poruszenia), mogę teraz bez większego ryzyka zająć się blogiem. Co o tym myślicie? Czy taki motyw, jak teraz, dość surowy, prosty, minimalistyczny jest OK?
Nowiny z placu boju. Dziś wypaliłem dość bogatą mieszankę z paroma fajnymi arabikami oraz z 20% robusty -- myślę, że można będzie nadać jej nazwę Roma di Notte. Pojawiła się kolejna partia pięknej mieszanki z Rwandą Murundo i dwoma Brazyliami (naturalna Daterra i myta Monte Alegre) czyli Espresso nr 5. Piękne bo zarówno pachnącej i zrównoważonej. Na mały eksperyment też się dziś zdobyłem i wypaliłem trochę najpiękniejszych ziaren: naturalna Brazylia Carmo de Minas, Brazylia pulped natural Bob-o-link, Gwatemala APPAECE, Honduras COMSA (tak, tak, drożej niż w Hamburgu) oraz Etiopia Yirga Cheffe. Co to będzie? Mam nadzieję, że orgia aromatów z tego będzie. Eksperymentem też jest ostatnia partia fajnej Kolumbii Cordillera Central -- w końcu wypaliłem ją do dripu. Na koniec, bo piec najbardziej gorący już był, wypaliłem Kenię Kagu'omboya AB. A poważnie, pół na pół Kenia Kagumoini AB i Kenia Gatomboya AB; do espresso. Tego akurat nie trzeba już reklamować...