Długo myślałem nad tym tematem, kiedy, w dość profesjonalnym stopniu, jeździłem na rowerze. Większość "domorosłych" rowerzystów dość mocno krzyczała na mnie, że polecam nowym, niezorientowanym w temacie, dość niskie grupy osprzętu. Ludzie, którzy potrzebowali roweru na przyjemniejsze dojazdy do pracy, dostawali rady typu: oszczędź jeszcze trzy razy tyle to przy odrobinie szczęścia i gdy trafisz na jakąś promocję, to uda ci się kupić coś przyzwoitego (~6000zł). Jak poleciłem rower za 1500 zł, to zostałem wyśmiany, bo przecież waży 300 gramów więcej niż ten za 6000 zł i rama różni się jednym stopniem przy rurze podsiodłowej. "Najpierw poczytaj, później polecaj!" - takie komentarze.
Tutaj widzę podobną zależność. Ktoś nowy pyta o ekspres za 1000 zł. "Zapomnij", "dołóż jeszcze 3000 i zaczniemy rozmawiać", "najpierw młynek za minimum 2000 i później dopiero zbieraj na maszynę", "przejrzyj forum", "co pijesz? - Lavazza? -odpuść sobie to gówno nie kawa" etc.
To, że my mamy daną rzecz i jesteśmy zadowoleni, nie znaczy, że przeciętny Kowalski też ma być. Mam LaMarzocco Strada AV, Ek-43, cztery Mythosy One, OCD, tamper za prawie €300, ale wiem, że mojej żonie wystarczy Oscar II i Precisio, a mojej mamie Ambiano z Aldiego i nożowy młynek z tego samego sklepu. Ale wiecie co? Tylko ja narzekam na kawę. One są przeszczęśliwe jeśli uda im sie zrobić krzywe serduszko, ja narzekam, że na inverted double swan jeden dziobek wyszedł pod kątem.
Inna sprawa. Byli u mnie moi dobrzy przyjaciele. Standardowo - pierwsze pytanie:
- Hej Szymon, zrobisz nam tą swoją kawę?
- Ok, nie ma problemu.
- A co to za za ładny wazonik?
- Chemex ( dalej natchniona opowieść o historii urządzenia, dlaczego tak wygląda, dlaczego tyle kosztuje i jaką rewelacyjną czystą, zbalansowaną kawę można z tego zrobić)
- Ok, to spróbuje tego
Dalej staranie się o każdy szczegół, ważenie, liczenie, sprawdzanie temperatury, polewanie, serwowanie
- Jak smakuje?
- .... Ok, w porządku.
Sytuacja dwa dni później u mojej siostry. Ci sami ludzie na obiedzie.
- Hej, a kawkę do obiadu możesz zrobić?
- (Moja siostra) Jasne
Lidlowa spalenizna, gorąca woda, kilka łyżeczek, zalanie wrzątkiem.
- WOW, rewelacyjna mocna kawa, takiej jakiej potrzebowałem, gdybyś była baristą, przyjeżdżałbym codziennie do Twojego sklepu!
Chyba większość z nas miała podobnie.
Wniosek: moim zdaniem bycie kawowym misjonarzem nie ma sensu. Ktoś pije i lubi kawę NoName? Ok, po co mu to zabierać, odradzać, namawiać na alternatywy? Jeśli sam zapyta o coś takiego, wtedy jak najbardziej.
Podobnie miałem z muzyką. Lubiłem pewien pseudo-rockowy zespół muzyczny. Miałem płyty, jeździłem na koncerty po całej Europie, znałem historię zespołu. Zacząłem czytać fora z muzyką rockową. "Słuchasz tego zespołu? HAHAHAHAHA co za frajer! Spróbuj Slayera, to jest muzyka!"
Jako młoda dusza, rzeczywiście poszedłem za tą radą. Przez następne parę lat, poszerzałem horyzonty muzyczne. Rock, metal, death metal, black metal, drone, jazz, experimental, ambient, awangarda, muzyka klasyczna. Mam ponad 700 albumów, słuchałem przeszło 2000 zespołów. Ale, znowu, wiecie co? Chociaż muzyka to fajne hobby i sprawia mi przyjemność, to nigdy nie doznałem tego uczucia, jak z tym jednym, dawnym zespołem. Nigdy. A teraz po prostu mi zbrzydł, bo słabi technicznie, gitarzysta nie ma 300 akordów i 6 minutowych solówek.
I gdy teraz tak o tym myślę, to chętnie cofnąłbym się w czasie to wszedłbym na to forum i odpisał temu człowiekowi: "Twoja stara" (tak się chyba pisało z dziesięć lat temu, prawda?) i dalej z najczystszą radością słuchał tego zespołu.
Mój wniosek jest w miarę prosty. Pijesz kawę, która Ci sprawia radość? Pij ją dalej. Chcesz nowy ekspres do tego i masz mały budżet? Idź do sklepu gdzie możesz wszystko dotknąć, sprawdź który Ci się podoba, zapytaj jak wygląda gwarancja i który się najlepiej sprzedaje, kup go i ciesz się kawą, ktorą robisz. Tyle wystarczy na początek. Chcesz czegoś więcej? Pytaj dalej. Jesteś szczęśliwy? Good for you.
PS. Swoją drogą, "sławne kawowe osobitości" używają sprzętu, który by tutaj raczej nie został polecony. James Hoffman używa właśnie Precisio, a do alternatyw, przynajmniej tak mi powiedział w zeszłym roku na WoC w Dublinie, czasem nawet Skertona. Z kolei jedna międzynarodowa sędzia z całego serca polecała mi Baratzę Encore jako "absolutnie wystarczający młynek, by wygrać krajowe mistrzostwa Brewers Cup".