Nie widziałem takiego tematu, więc postanowiłem założyć nowy.
Interesuje mnie jak zachowujecie się w przypadku podania przez znajomych kawy, której nie da się pić.
W niedzielę byliśmy u znajomych. Zaproponowali kawę. Zapytalem się jaką. Dowiedziałem się, ze do wyboru są dwie opcje: rozpuszczalnik i (uwaga) kawiarka. Całkiem zadowolony poprosiłem o czarną z kawiarki. Kiedy filiżanka stanęła na stole, mój zmysł węchu został zmasakrowany "aromatem" kawy. Dalej radę wypić tylko pół filiżanki zapijając każdy łyk Cherry Coke. Więcej nie dałem rady. Reszta została zaniesiona do kuchni. W międzyczasie oczywiście w jak najszerszym zakresie postanowiłem (a raczej nie mogłem się powstrzymać) propagować kawową kulturę. Polecenie alternatyw, świeżo palonej dobrej kawy, zachęcenie do zainwestowania w młynek, itd.
Potem z kuchni przyszła gospodyni i stwierdzila , że kawa chyba mi nie smakowała, bo wróciło do kuchni pół filiżanki. Nie skomentowałem tego, bo albo mogłem powiedzieć szczerze, że kawa była ochydna, albo wierutnie kłamać
żadna z alternatyw nie wydała się atrakcyjna, więc po prostu się uśmiechnąlem.
Potem kontynuowaliśmy temat kawy i na koniec moich wywodów (kiedy już pewnie wszyscy mieli dosyć ;D), padło pytanie "Ale kawa w sklepie Czibo, jak ja świeżo mielą na miejscu to jest dobra, prawda?". No i powiedziałem "nie, niestety nie", no bo co miałem powiedzieć
wszystko oczywiście sympatycznie. Poleciłem polskie palarnie i wizytę w Jazzvie.
No cóż, mam nadzieję, że moje wywody skłoniły chociaż jedną osobę do spróbowania czegoś lepszego.