To prawda, ale: niedawno, gdy miałem małą maszynę HX, nie kręciłem pressostatem; gdybym miał możliwość zmian za pomocą PID, nie czyniłbym tego. W takim układzie jest to niepotrzebne i nieuzasadnione. Bo po jakim czasie zmiana ciśnienia pociąga za sobą zmianę temperatury zaparzania? Po 30 minutach? To ja dziękuję, nie poczekam
. Producent zamiast robić takie "dobre wrażenie" powinien sięgnąć po sprawdzony patent na błyskawiczną regulację temperatury zaparzania -- taką jaką stosuje się w maszynach FAEMA czyli regulowany dławik na górnej rurce wychodzącej z grupy. Może jest to opatentowane, że nikt tego nie stosuje? Jeśli producent nie może stosować tego patentu, to mógłby dołączyć zestaw kryz o różnych średnicach.
Plusem PID dla bojlera może być cisza elektronicznej regulacji, ale... Niedawno w jednej z nowoczesnych maszyn multibojlerowych spotkałem się z awarią czujnika temperatury, pracującego w układzie regulacji ciśnienia w kotle. Awaria czujnika pociągnęła za sobą wzrost ciśnienia w kotle. Sytuacja u mojego klienta była groźna, bo również zepsuł się elektroniczno-mechaniczny bezpiecznik, reagujący na ciśnienie w kotle; jego zadaniem było odcięcie zasilania kotła, gdy ciśnienie przekroczy ok. 1,5bar. Zadziałał na szczęście poczciwy i niezmienny od dekad, toporny zawór bezpieczeństwa reagujący na ciśnienie ok. 2bar. Otwierał się, a kłęby pary z wrzątkiem trafiały do tacki ociekowej; na chwilę sytuacja się normowała, gdy do kotła wpływała zimna woda; i tak w kółko -- maszyna przepracowała kilka miesięcy, zanim załoga zorientowała się, że coś nie tak. Gdyby nawalił w tej sytuacji zawór bezpieczeństwa, to ratunkiem mogłaby być już tylko obudowa
.
Morał z tego jest taki: nieszczęścia chodzą parami
. Drugi morał: lepszy mechaniczny, prosty, analogowy przyrząd niż pełniący te same, proste funkcje cyfrowy/elektroniczny odpowiednik.