Fajne foto, to rozłożone. Przyjemne wiosenne słoneczko .
Halogenik z lampki pod szafką w kuchni, ale wiem, też już chcę wiosny
U mnie zero jest na 8. Wykonanie faktycznie tip top. Ten wciskany pojemnik mnie irytuje - przyzwyczajony jestem do zakręcanych.
Wciskany pojemnik rzeczywiście wchodzi trochę za luźno. W Kinu mam ten pierwszy rzut i też wciskany, po niemal dwóch latach nadal trzyma bardzo ciasno, a mam gdzieś jeszcze do niego zapasowy oring. Tak więc siłą rzeczy porównuję do Kinu co jest niesprawiedliwe ze względu na cenę.
Pierwsza kawa już za mną. Ustawiłem na oko szczelinę między żarnami jak w Kinu. To były dwa pełne obroty i kropka na 5, czyli ponad 2,5 obrotu. Przemiał na oko wyszedł podobny i równy. Zaparzyłem Kenię Mwendia z BeMyBean tak jak to robiłem w Kinu, V60 metoda Rao spin, 15/250. Zaczęło się dobrze, ale w 3 minucie 20 sekundzie ekstrakcja w zasadzie stanęła i nad kawą zostało odrobinę wody, która już nie spływała. W 3'30'' zdjąłem dripper. To co wyszło było całkiem dobre, choć może trochę zbyt mocne. Jak na pierwszy raz wyszło dobrze. Trzeba poeksperymentować z przemiałem, tym bardziej, że to był mój ostatni filtr ze starej partii.
Co do samego mielenia. Młynek jest dość mały i ręka sama układa się częściowo na dolnym pojemniku, a ten jak wspomniał @Henry trochę tańczy. Trzeba podnieść rękę wyżej tak, żeby nie złapać pojemnika i jest ok, tylko nieco za blisko korby, kwestia przyzwyczajenia. Gałka spada podczas kręcenia, też kwestia techniki, trzeba zmienić nieco wektor siły tak, żeby lekko docisnąć gałkę. Jak mieliłem tą Kenię, to chyba z uwagi na wagę młynka w stosunku do oporu jaki Kenia stawiała miałem wrażenie, że młynek musi się rozpaść, ale nawet nie jęknął
. Kinu przy nim to czołg. Jest ciężki i ma się wrażenie, że opór to dla niego drobnostka i ziarno musi ustąpić, tu wrażenie jest diametralnie inne, ale daje radę
.
Na razie musimy się dotrzeć, ale bilans wrażeń jest raczej dodatni
Marek.