wrócę do tematu biedronkowej etiopi, co jakiś czas kupuję jakąś tańszą, prostszą kawę, żeby ją bogato zasypać kardamonem a jasnych singli trochę szkoda bo kardamon i tak będzie dominował, nie osądzajcie mnie
Jakąś wczesną wiosną wziąłem tę biedrę z ciekawości i zgodził bym się z jej pozytywną oceną, okazała się dość stara, dobrze odgazowana
jak wrzuciłem do dripa to praktycznie nie bloomowała, aż ciężko ją zamieszać było no i nie porywała, ale ogólnie było smacznie, przede wszystkim nie była spalona i wykazywała tendencję do smakowania etiopsko
Ale, skoro mi ją przypomnieliście, a że zapas kardamonu wietrzeje, to kupiłem znowu :] Trafiła mi się paczka ważna do listopada 2020, nieco gorzej ale i tak zachowała więcej dwutlenku niż poprzednio, pewnie dlatego że jest wrednie spalona
same ziarna bardzo ciemne nawet nie są, ale w konsystencji są już bardzo kruche, mielą się bez większego obciążenia, nut smakowych brak i nie że tam mało, nie, smakuje jedynie popiołowo, nawet nie palono, nie kakao czy czekolady, poprostu skórka z palonego słonecznika, ta czarna jak w latach 90 było popularne
Ciekawe to o tyle że wiele palonych "włosko" kaw jest znacznie ciemniejszych i znacznie bogatszych, kilkukrotnie z kawami palonymi "przemysłowo" spotkałem się z takim właśnie efektem, kiedy ziarna wyglądają lżej a konsystencję i efekt mają znacznie bardziej węglistą, nie wiem z czego to wynika, podejrzewam jakieś optymalizacje temperaturowe skracające czas czy zapotrzebowanie na energię w dużych piecach, ale to tak gdybam.
Tak czy inaczej, tego co teraz mam w paczce, nie polecił bym nigdy, chodź znaczących wad nie ma, jest zwyczajnie niedobra. Można powiedzieć, że potencjał jest, ino szkoda że trafiłem na ten zmarnowany