Popatrz też na to w ciut inny sposób - czy Feldgrind da Ci taki sam skok jakościowy jak po przejściu z Hario na Zassenhaus.
Ale piszesz o skoku jakościowym z Hario na Feldgrind, czy z Zassenhaus na Feldgrind?
Powiem tak: mam Rhinowares, mam Zassenhaus Panama i mam młynek Feldgrind. Na podstawie własnego doświadczenia młynki pokroju Hario/Porlex/Rhinowares brałbym pod uwagę wyłącznie w kategorii młynka na wyjazdy. Mielenie trwa długo, a rezultaty są takie sobie. Przez pierwszy miesiąc było fajnie, później zrobiło się to mocno uciążliwe.
Zassenhaus mieli lepiej, szybciej i wygodniej. Niestety ma dość poważne wady - u mnie przy zejściu na drobne mielenie (drobniejsze zakresy pod Aeropress) żarna wyraźnie trą o siebie. To jeszcze jest do przeżycia, ale wypadający pojemnik na zmieloną kawę jest strasznie irytujący. Kilka razy kawa skończyła na podłodze.
Feldgrind jest szybki, wygodny, mieli się całkiem przyjemnie. Nic nie trze, nie skrzypi, nie wypada. Nie jestem znawcą, ale według mnie równością przemiału i ilością pyłu zjada pozostałe moje młynki bez problemu. Nie miałem jeszcze czasu na większe testy, ale Etiopia Aricha od Gregorio zaparzona w Largo znacznie zyskuje na słodyczy.
Dla mnie ważna była łatwość zmiany ustawień pomiędzy różnymi urządzeniami. Liczenie klików nie jest optymalnym rozwiązaniem, skala w Feldgrindzie sprawdza się bardzo dobrze.
Młynek ma dwa minusy: wlot na ziarna jest dość mały, przy wsypywaniu większych ziaren kawa często "wędrowała" po kuchni.
Dochodzi do tego powszechnie znany problem z zakupem - czas oczekiwania i brak kontaktu. Ja kupiłem używkę, więc mnie to ominęło.
Podsumowując, mając wybierać jeszcze raz, odpuściłbym sobie etap Zassenhausa i od razu brał Feldgrinda.