W tym miejscu niebawem wrzucę mały fotoreportaż o kawowym Oslo.
Czy to naprawdę taki kawowy raj...?
Więc jedziemy:
Jak kultura kawowa wygląda w Norwegii?Zupełnie inaczej niż u nas
Wiele różnych czynników - ale chyba przede wszystkim gospodarcza hermetyczność tego kraju - sprawiły że nie został on "zasypany" włoskimi, ciemnymi ziarnami. Co więcej, do samej idei espresso Norwegowie przyzwyczajają się powoli.
Mając za sobą tradycję Kokekaffe (kawa gotowana w imbryczku) oraz erę Moccamasterów mieszkańcy Norwegii częściej - nawet w sieciówkach - zamawiają kawę przelewową (na moje niepodparte badaniami oko).
Liczba kawiarni - jak na 600-tysięczne miasto - jest olbrzymia. Na każdym kroku spotykamy rodzime sieciówki Kaffebreneriet, rzadziej Wayne's Coffee, jest kilka kawiarni serwującej specialty Stockfleth's, za to Starbucksów może kilka. Kawy w tych kawiarniach dostaniemy gatunkowo i jakościowo różniste, ale w żadnej hopper nie lśni tłustym węglem
No i jest wreszcie bardzo rozbudowany segment "naszej" kawy, wszak Oslo to kolebka skandynawskiego thitd wave'u.
Kawa w Norwegii jest tania.Przepraszam, relatywnie tania.
Ceny artykułów spożywczych to ok. 5x nasze. Zarobki 6x nasze.
Natomiast kawy w dobrej kawiarni - 2-3x nasze, a takie ziarna single specialty 55-75zł za 250g.
Nic, tylko zarabiać w NOK
Więc o ile więc na wycieczkę do Oslo nie koniecznie opłaca się lecieć, to na pewno warto.
Dla oszczędnego nic trudnego - loty ryanairem poniżej 100zł dla 2os, mieszkanie po znajomości, a podstawa żywienia - tuńczyk z puszki w tomacie z makaronem. Miasto duże nie jest, wszędzie dotrzemy spacerem.
Byle na kawę wystarczyło
Palarnie z Oslo, jakie nas interesują - Tim Wendelboe, Solberg&Hansen, Kaffa, Supreme Coffee Roasters.
Kawiarnie:
Fuglen (duży wybór ziaren, ostatnio duńska La Cabra (Kenia boska), Tim, Scr, Solberg, poza tym sklepik z dizajnerskimi rupieciami)
archiwalne:
Tim Wendelboe - kawiarnia/warsztat. Tylko kawa. Żadnych przekąsek. Z alternatyw tylko aero. Jeśli latte, to w szklaneczce 0,25, żadnych zup. Atrakcje - palenie i cuppingi. I kawa.
Solberg&Hansen - stoisko w Mathallen. Generalnie duży gracz biznesowy. Pali też dla sieci Stockfleth's. Piłem ziarno świetne, ale i gorsze znaleźć nietrudno.
Tutaj Stockfleth's:
Supreme Coffee Roasters - stosunkowo młody, ale prężnie rozwijający się gracz. Atrakcyjne ceny, espresso słodkie i skondensowane.
Kawiarnie Java i Mokka - dobre i dość drogie kawki z Kaffy, serwowane (oprócz espresso) jako v60 lub woodneck.
Barratt Cafe, kawy z Kaffy:
Mała dygresja - w Fuglen przywitały nas dźwięki Sonaty Skrzypcowej Brahmsa, natomiast w Javie - któryś z Koncertów Brandenburskich Bacha. Duuuży plus. Widzę, że nie tylko Azjaci już zauważyli, że warto, a wręcz opłaca się puszczać taką muzykę. Oby i do nas to dotarło...
Na koniec refleksja - co takiego super ekstra jest w tych skandynawskich kawach?
Odpowiedź: nic
Tej jakości i różnorodności kawę już mamy u nas, prosto z pieców naszych świetnych fachowców-zapaleńców, którzy nie muszą na nikim się wzorować, a po prostu konsekwentnie dążą do ideału.