forum.wszystkookawie.pl
Poradniki - czyli jak mam to zrobić? => Przygotowanie kawy => Wątek zaczęty przez: KrzychK w 05 Czerwiec 2013, 19:59:41
-
Czasami (jak goście zamilkną i z lekkim uśmieszkiem obserwują - on żartuje z tym tańcem przy ekspresie??) analizuję moje zachowanie podczas tampingu.
Obecnie gwiazdy PF'a głośno się wypowiadają, że "największy obciach to stuknąć w kolbę", młody jestem ale wydaje się, że jeszcze parę lat temu gwiazdy (zapewne inne, obecnie starsze zapomniane czy też są już bossami) mówiły (i pokazywały) "no to luuuu! w kolbę"
Ja co prawda nie mam nawyku stukania, zaś czasami tak sobie młyn ustawię, że "przestaje robić masę a zaczynam rzeźbę" :evil:
Dodatkowo lubię sobie poukładać zabawki na swoich miejscach i przełożenie czy zabranie czegoś powoduje "Wilcze Spojrzenie Tuska"
Jak to jest u was? Wasze zachowania? Jakieś bzdurki?
ps. dla Spinki - mój obecny promilarz 0,00 :jezyk: (słowo!)
-
Pamiętam moje początki i wieszanie się na tamperze całym sobą.
Teraz po namieleniu i wyczyszczeniu resztek z gardzieli młyna, zrzucam kawę do PFa, wyrównuję delikatnie kantem patyczka do gardła (świetnie się sprawdza przy czyszczeniu gardzieli młyna). Dzięki timerowi namielam tyle, że nie mam odpadu. PF z pojedynczą wylewką trafia w róg blatu, lekki stuk, puk aby kawa sama opadła i leciutko dociskam tamperem.
Ciasteczka wychodzą piękne i suche.
-
..."no to luuuu! w kolbę"
Tak było..., to nonszalanckie stuknięcie w Pf i do grupy...
Natomiast przyzwyczajenie robi swoje. Nie ma zbędnych ruchów. Lewa ręka, wie po co sięga, a prawa co trzyma (praworęczni mają chyba na odwrót). Jak młynek jest ustawiony na drobne mielenie, to tamper (0,5), tylko swoim ciężarem leciutko ugniata i potem okręcenie dookoła osi; chyba tylko tak dla hecy, albo dla podniesienia swojego ego - jaki to ze mnie home barista.
Nawet czyszczenie grupy ma swoją kolejność... ;)
I bym zapomniał o najważniejszym..., dystrybucja za pomocą sputnika. Nawet..., gdy specjalnie nie ma grudek, to lubię sobie pogmerać...
Suche ciastka to już rutyna, ale to zasługa ziaren...
-
Też nie mam problemu z moczeniem... ciastka, ale
nigdy nie macie ochoty przestawić młyn na grubsze i skosztować jak wyjdzie przy tampingu godnym Hardkorowego Koksu? Bo mnie nachodzi raz na jakiś czas taka ochota.
-
Tez się kiedyś wieszałem na temperze, teraz tylko niezbyt mocno przygniatam.
KrzychK, i jakie różnice smakowe między przemiałami?
-
Chyba wszyscy przechodzimy przez różne etapy tampingu. Ja tam lubię sobie stuknąć w PF-a - dla mnie to taka wisienka na torcie. :)
-
Grubszy przemiał to chyba tylko z dobrym młynkiem.
Przy i-mini, to od razu "blondas" i ciurkiem leci, bez względu na tamping.
To już wolę nie ruszać...
-
"Na Koksa" ma tą wadę że później mi delikatności przez kilka strzałów brak i po zmniejszeniu przemiału mam problem ze zbyt mocnym ubiciem. Dlatego staram się nie kombinować - tzn ustawiam przemiał pod ubicie.
-
Zdecydowanie zmiana grubości mielenia ma większy wpływ na czas ekstrakcji niż tamping.
-
Jak dla mnie to grubszy przemiał = delikatniejsze, może bardziej adekwatne jest "bardziej lajtowe" espresso.
Ale w moim macchina występuje nadwrażliwość na dozę, niestety.
ps. dodatkowo okładam dozę leciutką amerykańską wypukłością, więc .... będę dalej szukał ogólnoświatowego spisku oraz innych smaczków.
Piszcie proszę też o stukaniu - zady i walety.
-
Ja się oduczyłem ostukiwania. Z biegiem czasu moje tampingowe kombinacje ograniczyły się do starannej dozy i równego ubicia - staram się zawsze ubijać z taką samą siłą. Choć czasem kombinuję z uciskiem "ala koks", zmianami grubości mielenia/nacisku. ;)
-
Ja pukam tylko po to aby obleciały ze ścianek te drobinki kawy. Nie ma to na celu równomiernego rozłożenia przemiału w sitku choć faktycznie czasem może pomóc. Czasem jak mam grudki to lekko potrząsam PF-em - tocząc się po powierzchni rozbijają się.