Kwestia szczęścia. Palarnie wypalają zazwyczaj jakieś większe partie - wiedzą co im najlepiej schodzi, co najgorzej, jakie mają stany, co kiedy przyjechało etc. Wbrew pozorom biznes jak każdy inny - wymaga excela i harmonogramu. To, że dostajemy kawę wypaloną tego samego dnia, gdy złożyliśmy zamówienie, albo taką, która ma x tygodni, to raczej kwestia szczęścia niż podejścia (lub jego braku) do klienta. Ja zamawiam z kilku palarni i taka Qualia, poznańska Kahawa, czy Coffeelab trzymają poziom - kawy mają od kilku do kilkunastu dni, więc nadają się do parzenia od razu, albo trzeba kilka dni poczekać. Nic strasznego.
Najgorsze w tej kwestii zawsze będą supermarkety - wszystko zwietrzałe, wszystko rok (i więcej) leży na półce... nie wspominając już o tym, że zazwyczaj nic sensownego na tych półkach nie ma. I tego trzeba się wystrzegać.