Widać na nim ząb czasu, raczej standardowa procedura czystości.
Zakładam (być może błędnie - ciężko coś powiedzieć przez brązową osłonkę), że w karuzeli jest mnóstwo zakamarków ze złogami kawy. Przy wymianie żaren mogą wyjść zapieczone śruby, zjechany gwint etc. Trzeba wszystko porządnie wyodkurzać, wyczyścić i wymienić żarna, może lekko nasmarować jeśli cokolwiek dużego będzie do wykręcenia. Reszta to motor i włącznik. W niektórych młynkach można się pozbyć tego "brzucha" z przodu, nie pamiętam jak tutaj było. Jakby się dało (a jest duża szansa) to odchodzi 75% roboty.
Do robienia espresso w alternatywach w zupełności wystarczyłby ręczny Timemore C3 za podobne pieniądze
Kawiarkę/AP uciągnie bez problemu, można schować do kieszeni. Przelew powtarzalnie w takim młynku do espresso nie jest możliwy do zrobienia, z french pressem trzeba się nagimnastykować. Metod alternatywnych jest multum, może lada dzień będziesz chciał czegoś spróbować w alternatywach a Cunill powie "nie-e". Możesz wierzyć lub nie, ale ustawianie przepływu dripa z młynka do espresso jest zajęciem frustrującym
Bariści raczej nie przepadają za karuzelami. Jak wsypuje się małą dozę np. 18g to trzeba się trochę namachać, żeby wszystko zgarnąć tymi łopatkami w środku. Do tego retencja... Nowy Cunill/Stalgast obecnie kosztuje 1500zł a za te pieniądze to i ręcznego Kinu można kupić.
Jeśli w przyszłości kupisz sobie kolbę, to młynek i świeża kawa są najważniejszą częścią zestawu.
Jeśli to wszystko Cię nie zniechęca, to bierz.
Na forum zasięgamy jedynie opinii, decyzje podejmujemy sami
Pozdrawiam,
Paweł