Mam w domu zainstalowany system filtracyjny od dawna, głównie z myślą o kąpieli. Jeden filtr gąbka lub sznurek i drugi,
który zmieniam to ten co zmiękcza mi wodę (zamiennie mogę oczywiście włożyć węglowy lub inny). Ograniczeniem tego systemu jest
to, że mogę mieć tylko dwa filtry. A i tak nie rozwiązuje to problemu, że często woda kranowa po prostu śmierdzi. Przynajmniej w
Warszawie nie nie daje się do niczego. Miasto ma 3 ujęcia wody (plus 170m pod ziemią największe ujęcie wody oligoceńskiej w kraju, z
którego zrobiono kilka odwiertów w mieście, żeby ludziska sobie w baniaki nalewali), a tam gdzie mieszkam jest akurat najgorsze.
I kwestia norm, które zawsze można sobie ustalić według widzi misię, ale do perfekcyjnej jakości to dłuuuga droga. Za komuny też były
różne normy, tylko co to były za normy. Na świecie ponoć jest tylko 5 miejsc, gdzie woda masowo dostępna jest świetna - w Europie
z tego co czytałem tylko w Niderlandach. Nawet swego czasu jedna z firm sprzedająca wodę butelkowaną zrobiła kampanię sprzedając
tylko pustą butelkę z hasłem, aby ludzie sami sobie napełnili z kranu, bo po prostu jest dobra.
A jeszcze wracając do pierwiastków chemicznych w wodzie zalecanych przez SCA, to to co jest idealne do przygotowania kawy nie do
końca jest idealne dla naszego zdrowia