W związku z otrzymaniem próbki do testów postaram się coś napisać o tej kawie.
Ekspres BZ10 od Bezzery, młyn Eureka mignon.
Ziarenka - ciemno wypalone, wręcz czarne, ale jeszcze nie tłuste, jak ma to miejsce w południowo włoskich mieszankach.
Niestety dość dużo połamanych i nadkruszonych ziarenek, znalazło się też może z 5-10 defektów w próbce ok 170 gram.
Zapach - dość przyjemny, wyczuwalne jakieś "przygrilowane" owoce, po zmieleniu lepszy - coś jak owoce w czekoladzie (mocno ciemnej).
Doza 16,5 - 16,2 gram, strzały od 24 do 28 gram, czas ok 25 sec +- 1 sec
Na początku dość przyjemna kwasowość (taka mocno owocowa), lekko słodka, jednak w momencie przechodzenia w ciemną gorzką czekoladę daje wrażenie jakby cierpkości (jakby aronia), może taniczności - ciężko mi to określić - dla mnie ten moment był niezbyt ciekawy.
Przez chwilę na języku czuć czekoladę (taką mocną - 90-95 kakao).
Posmak jak dla mnie średniawy - ni to kako ni to czekolada, jakaś lekka gorycz.
Doza 16,5-16,2 - strzały 32 - 38 gram czas 25 sec +- 1 sec - kwasowość niezbyt przyjemna, taka twarda, jakby stary domowy syrop w którym na rok wrzucilibyśmy pestki z wiśni, dalej pozostaje ta twardość, cierpkość, dochodzi niezbyt ciekawa goryczka, znacznie lepiej było w mniejszych wagowo strzałach.
Jako cappu - kawa dośc pozytywnie mnie zaskoczyła - dała smak jakby ciemnej nadziewanej czekolady - całkiem fajnej.
Dla mnie to ziarno lepiej by wyszło w jaśniejszym paleniu w dripie.
Przez wzgląd na dużą kwasowość w celu jej zredukowania do akceptowalnej w espresso kawa została dość ciemno wypalona i trochę na tym straciła moim zdaniem.
Tyle ode mnie, mam nadzieję, że recenzja wyczerpująca.