do tej pory z reguły używałem wody butelkowanej (różnorakiej - ważna była jej cena
) więc gotowanie było kwestią drugorzędną - w zasadzie niewystępowało. Od momentu gdy żonka pracuje w laboratorium testowałem wodę destylowaną - przy moich bardzo wiejsko-chłopskich kubkach smakowych, kawa (metody alternatywne) smakowała mi najlepiej. Ale odkąd obstawiam różnorakie plenery, czasami jest sytuacja, że trzeba się asekurować wodą sieciową i co w tedy - przegotowanie jej wydaje się podstawą.
Do tej pory nad tym się nie zastanawiałem (gotowanie wody a jej smak), ale idąc dalej tą drogą (bawieniem się z kawą), będę do tego zmuszony - opracować najlepszą recepturę opartą o konkretną wodę.
W ciągu zmiany 8h, żona przygotowuje mi ok 30l wody, spełniającej określone normy laboratoryjne. Mankamentem jest kwestia transportu (specjalna butelka 30l to koszt 1000-1300zł a szkło stosunkowo delikatne) i przechowywania...
Dużo danych a po weekendzie trybie stosunkowo powoli - więc testy, testy i jeszcze więcej testów. Wczoraj robiłem małe próby w domu: 3 wody (kranówka, destylowana, butelkowana Primavera, wody doprowadzone do temp.97-98st), 6 osób(4domowników, 2 restauratorów+ja), jedna kawa (Brazylia Nossa Senhora de Fatima - prosto od Antonio), metody alternatywne(Drip, FP, Chemex i tygielek). Ocena doznań - o dziwo najlepiej wypadła woda kranowa (mieszkam na wsi, woda ze studni głębinowej ok45-50m, stacja uzdatniania). W pozostałych dwóch wyczuwalny był nienaturalny posmak słodyczy, który całość dominował, trudny do opisania, zapewne gdybym nie miał porównania do innej wody/kawy to bym nie zwrócił na to uwagi. Natomiast ta sama próba wykonana w mieście z wodą z wodociągu - wyczuwalna dziwna twardość, kawa niebyła esencjonalna, nie odczuwalna słodycz, przewaga goryczki z przyjemną delikatną kwaskowatością (tu najlepsza okazała się destylowana).