Parę dni temu zaparzyłem pewnemu klientowi jedną z moich mieszanek za pomocą aeropressu i prismo. Ponieważ pan kupił kawę do espresso, zrobiłem pseudoespresso, bo akurat nie było Kazaka pod ręką. Kawa wyszła mi po prostu gorzka lub co najmniej bardziej gorzka niż kwaśna. Mój gość po peanach na temat włoskiej mieszanki Pellini Top, stwierdził z wyrzutem, że moja kawa jest kwaśna...
Ciekawe. Zupełnie zapomniałem o tym zdarzeniu i już nie kojarzę tego sympatycznego gościa. Jak to mawiają na dzikim zachodzie: karma wraca. Czegokolwiek teraz nie zaparzę, nie mogę się oderwać od smaku kwaśnego. Co się stało, o co chodzi? Czyżby mój organizm aż tak się przestawił? Trochę jestem przerażony. W zasadzie problem dotyczy tylko espresso, bo nasze alternatywne lurki można przełknąć chyba tylko, gdy są kwaśne. Czy espresso nie jest w ogóle problematycznie kwaśne?
Przed chwilą zaparzyłem sobie espresso z dwojga kaw. Pierwsze to obłędnie pachnąca Kolumbia Veranera, palona przez Elę, wcale nie bardzo jasno. Drugie espresso powstało z mojego blendu Cancion, czyli też z Kolumbii, palonych relatywnie mocno i ciemniej. Pierwsze espresso i moja reakcja: kwaśne jak nie wiadomo co, zapach za to piękny. Drugie espresso: też kwaśne, może mniej ale też bardzo kwaśne, aromaty spokojniejsze. Prawie się załamałem i pewnie gdybym był początkującym domowym baristą, dopisałbym się w słynnym wątku o tysiącu cytryn albo rzucił jakąś negatywną opinię w google
.
Już chciałem wszystkie filiżanki odnieść do zmywarki, ale dałem im szansę i poczekałem. Takie problematycznie kawy warto testować w serii i porównywać je, zestawiać ze sobą. Niesamowite możemy wtedy odkryć rzeczy. Gorące espresso nie daje czasu do namysłu, w zasadzie od razu alarmuje: kwas i koniec. Teraz siedzę i popijam, wypijam zimne, ostatnie krople z tychże filiżanek. Może i sprawia mi to jakiś ból, bo smak kwaśny jest wyraźny, ale też nieco inaczej odbieram konsystencję, wrażenia dotykowe. Espresso z Veranera jest niesamowite. Nie da się go nie docenić. Jest to *czysty* smak kwaśny, ale tak gęsty, że można go zjeść widelcem. Espresso z mojej mieszanki obok kwaśnego smaku ma też gorzki niczym skórka z grapefruita. Wolę chyba to pierwsze, na pewno.
Nie mogę nie docenić walorów, jakości smaku kwaśnego. Smak kwaśny, a w zasadzie jego jakość daje nam informację o jakości kawy. Zastanawiam się skąd nagle moja wrażliwość na smak kwaśny tak bardzo urosła? Być może jest to efektem odstawienia węglowodanów? Bo chyba nie jest efektem krótkiego kontaktu z włoskimi barami. W każdym razie zaczynam rozumieć tę "kwaśną" fobię...