Bless Coffee - Gwatemala od kooperatywy Asoproguate
Wypalona ręką Natalii Kwiatkowskiej a właściwie Piotrowskiej z Olsztyna, Natalię poznałem i polubiłem za wyśmienitą Geishę i niezłą Honey Pink Bourbon, pozytywna i kontaktowa osoba, więc teraz skusiłem się na na jej zestaw kawowy. Gwatemala po otwarciu zaskoczyła mnie totalnie, tak ciemnego palenia dawno już nie widziałem, co więcej ziarnka są aż tłuste od olejków kawowych które wydostały się na zewnątrz z ziaren. Na opakowaniu wszystkie tytuły mistrzowskie Natalii. W środku gorzej, aromat tylko jeden malutki krok od spalenizny, czuć orzechy, nie jest jeszcze niemiły ale nie ma w sobie żadnej przyjemnej nuty. Co więcej kawa stawia bardzo mały opór wodzie, palona w połowie marca, pierwsze 3 shoty zmarnowane, po naprawdę mocnym skręceniu młynka i krótkiej preinfuzji dało się opanować ekstrakcję. W filiżance bardzo mocny i intensywny napar z minimalną nutą karmelu, zdecydowanie dla miłośników włoskiego palenia, poprawna crema, nawet małe i nieśmiałe centki ale ogólnie spore rozczarowanie. To nie jest zła kawa, cokolwiek się w niej dzieje tylko nudna i w mojej ocenie o zmarnowanym potencjale, zastanawiałem się nawet czy to celowo czy Natalia przegapiła crack i tak wyszło. Ja za taką nowość podziękuję, zobaczymy jak wyszły Salwador, Brazylia, Kolumbia oby to nie był też italian style.