Odkopię temat i podczepię się ze swoją kwestią - kupiłem sobie do mojego Lelita basket IMSa (57mm, 14-16g), licząc na to, że poprawi się ekstrakcja i być może zauważę jakiś pozytywny wpływ na smak kawy. Tymczasem po zmniejszeniu dozy do ~15,5g i wyregulowaniu młynka, mam totalną porażkę - kawa sika na boki jak porypana, potrafi 1/3 wylać się poza filiżankę a blat mam zarzygany kawą wszędzie dookoła ekspresu. Wydawało mi się, że po paru tysiącach kaw mam już jakąś wprawę. Myślałem, że to może ta konkretna kawa jakaś bardziej oporna jest, trudniejsza, ale po powrocie do oryginalnego basketu od Lelita wszystko wróciło do normy - ekstrakcja jest równa, nawet jak są jakieś mikrokanaliki to rzadko i na prawdę malutkie. A z IMSem sika na boki od samego początku, a pod koniec ekstrakcji to już jest totalne szaleństwo.
Czy ja coś robię nie tak, czy może 'competizione' i 'precision' oznaczają, że tylko mistrzowie świata baristów są w stanie okiełznać te sitka?
Gwoli ścisłości - używam NPFa od samego początku, więc zawsze obserwuję przebieg ekstrakcji, od jakiegoś czasu korzystam ze sputnika, co poprawiło kulturę ekstrakcji, a dodatkowo mam wyregulowane ciśnienie na 9 BAR na OPV, więc nie ma raczej mowy o dzikim kanałowaniu jako efekcie zbyt wysokiego ciśnienia.
Ratujcie.