Czy to prawda, że kiedyś tam zostały one niejako "wchłonięte" przez komórki i do dziś stanowią jakby osobne, bardzo złożone struktury?
Nie ma definitywnej odpowiedzi, ale jest to aktualnie obowiązująca doktryna, którą zdaje się popierać bardzo duża ilość niezależnych dowodów. Prawdopodobnie były to kiedyś bakterie, które na drodze fuzji połączyły się z innymi komórkami i stały się ich częścią zachowując jednocześnie bardzo wysoką autonomię.
Okazało się, że zrakowaciałe komórki po wszczepieniu im zdrowych mitochondriów stają się zdrowe i mają zdrowe potomstwo.
Pierwsze słyszę. Faktycznie bawiono się w transplantację mitochondriów, ale tylko w celu obniżenia ich zdolności do przeżycia terapii i/lub tempa rozwoju i podziałów. I tylko in vitro. Należy zdawać sobie sprawę, że jakiekolwiek "leczenie raka" ma na celu tylko i wyłącznie skuteczne zabijanie komórek nowotworowych, bo przy obecnym stanie medycyny nie ma mowy o "leczeniu" komórek rakowych w sensie odwracania procesu i zamieniania ich ponownie w nie-rakowe. I podejrzewam, że nigdy nie będzie to możliwe (chociaż mogę się mylić, kto wie co przyszłość przyniesie). Obecnie nie ma wątpliwości że transformacja nowotworowa jest nieodwracalną zmianą.
Ergo: mitochondria są kluczem do zdrowia w przypadku chorób nowotworowych
Aż tak to chyba nie, mogą (acz nie muszą) być czynnikiem sprawczym samej transformacji (jednym z wielu), mogą (ale bardzo rzadko) same być transformowane i wreszcie mogą być pomocne jako bezpośredni cel terapii w celu ubicia komórek rakowych. Ale w ten sam sposób można opisać wiele innych elementów komórki, więc mitochondria nie są tu jakoś super-specjalnie-wyjątkowe.
Mitochondria są centrami energetycznymi -- można to tak określić?
Zważywszy że są praktycznie ekskluzywnie odpowiedzialne za zapewnienie energii do życia komórki to zdecydowanie tak.
Stąd moje zainteresowanie co też takiego by miało się z nimi dziać w omawianej intensywnie w tym wątku diecie.