W zeszłym roku trafiłem do szpitala na tydzień. Myślałem, że na szpitalnej diecie waga poleci. Po powrocie okazało się, że nic z tego, nafaszerowali sterydami...
Używałem leku Mysimba. Wydawało mi się, że nie działa, bo żadnych skutków ubocznych, żarłem ile chciałem, ale pomimo tego zszedłem do wagi dwucyfrowej. Za wcześnie odstawiłem, bo pomyślałem, że tyle kasy, słabo działa i bez tego poradzę sobie. Znowu mogłem się napić ulubionego kraftowego piwa i powróciłem do dawnej wagi, ale niższej. Miałem wiosną doprowadzić się do porządku, ale niestety, sytuacja na wschodzie nie sprzyjała temu. (tak, tak, to Putina wina) W lipcu odpuściłem temat i ponownie chciałem zacząć z mysimba, ale okazało się, że nie ma w aptekach. Zacząłem więc bez tego, małymi krokami, bez żadnych dietetyków. Motywacja i chęci są, efekty małe również, kondycja w górę powoli. Zauważyłem, że kilkugodzinny trening co parę dni działa lepiej niż codzień godzinkę. Dokładam magnez i structum.