Idea diety ketogennej jakoś mnie wciągnęła. Jest to tak banalne i proste, że nie mogę pojąć dlaczego dopiero teraz mnie oświeciło. Węglowodany zawsze wywołują duże skoki insuliny a spożywane często, ustawiają organizm w tryb magazynowania, produkcji tkanki tłuszczowej. Im większy skok insuliny, tym większe odczucie głodu później.
Tłuszcze są zupełnie inne: prawie wcale nie powodują uruchomienia insulinowego mechanizmu, a są znacznie bardziej energetyczne niż cukry. Dlaczego więc nie odwrócić naszego nastawienia? Zamiast wcinać cukry, weźmy tłuszcze. Oprócz wywołania wyrzutów insuliny do krwi, cukry też nie zostają obojętne dla układu naszej flory bakteryjnej. Tuszcze zaś nie mają złego wpływu na bakterie acidofilne. Od mojego ostatniego wpisu zjadłem może że cztery garści jawnych węglowodanów w postaci owoców, czekolady, jogurtu -- i żyję
. Przedtem wiedziałem, że węglowodany są takie jakie są, ale korzystałem z nich nader często, nie zdając sobie sprawy z podstępności insulinowej pułapki. Efekty odstawienia węgli są spektakularne: powrót do wagi i sylwetki sprzed paru dekad.
Na śniadanie: espresso affogato z masłem. Wziąłem małą 50g kostkę całkiem smacznego masła z Danii, pojedyncze espresso z Brazylii Londrina, szczypta soli. Świetne połączenie!