Planuje podobny upgrade, więc może przydadzą się Tobie moje notatki. Generalnie, zacząłbym od zastanowienia się, co Ci się podoba / nie podoba w dotychczasowym ekspresie i czego oczekujesz od nowego, bo to są zupełnie inne maszyny.
MaraX vs Elizabeth
- Czyszczenie: Elizabeth jest łatwiejsza w utrzymaniu. Podobnie jak Grace ma automatyczny backflush. Dodatkowo, nie trzeba rozbierać dźwigni do lubrykacji.
- Nagrzewanie: Elizabeth nagrzewa się szybciej (ok. 15 min) niż MaraX (ok. 30min). Jeżeli nie masz włączonego ekspresu cały dzień, a często spontanicznie wpadają goście, to może to być istotne. Inaczej sprawę załatwia wtyczka.
- Wnętrze: MaraX ma stalowy bojler. W Elizabeth stalowy jest tylko bojler serwisowy. Bojler kawowy jest wykonany z mosiądzu. Rurki doprowadzające wodę w Elizabeth są z tworzywa sztucznego, w MaraX z miedzi. Elizabeth ma więcej przewodów, zaworów elektromagnetycznych i innych części, które kiedyś mogą ulec awarii. W środku na filmach widać spory bałagan. Natomiast najważniejsza elektronika jest umieszczona w najzimniejszej części ekspresu, więc powinno być ok. Na forach brak informacji o awaryjności. W MaraX wnętrze zawiera mniej komponentów i jest bardziej uporządkowane. Jednak obudowa jest bardzo wąska i w środku jest ciasno - nie wiem czy nie będzie to miało w dłuższym terminie wpływu na elektronikę.
- Nalewanie wody: w Elizabeth ten sam, tandetny pojemnik, co w Grace. W MaraX zbiornik jest dużo lepiej wykonany. Łatwiej jest go wyjąć i uzupełnić.
- Zużycie wody: MaraX zużywa jej istotnie więcej, bo woda z OPV jest odprowadzana do tacki. Jeżeli dobrze kojarzę, to
@skansen wspominał, że ok. 2 razy więcej. Jest dostępny na to mod.
- Temperatura: w Elizabeth można ją bardzo precyzyjnie ustawić. W MaraX są tylko 3 ustawienia w trybie kawowym (+- 1C).
- Spienianie: generalnie Elizabeth spienia lepiej niż MaraX - można ustawić wyższe ciśnienie pary. W trybie kawowym MaraX po zrobieniu kawy trzeba chwilę odczekać, aż tryb boost skończy podbijać ciśnienie. MaraX mogłaby mieć przewagę jedynie w trybie klasycznego HX przy bardzo dużej ilości kaw mlecznych, gdzie przydałby się większy bojler.
- Wykonywanie kaw w serii: tutaj w obu ekspresach jest ok. Nie trzeba robić dłuższej przerwy pomiędzy shotami jak w Grace. W MaraX, w trybie kawowym, po dłuższej przerwie (ok. 5min) ekspres się przegrzewa i trzeba odczekać kolejne 10 min, aby się ustabilizował.
- Preinfuzja: killer feature Elizabeth, gdzie masz bardzo duże możliwości ustawienia jej pod siebie i konkretną kawę. W MaraX budowanie ciśnienia, w porównaniu do innych ekspresów, jest b. wolne (ok. 10s), co zmniejsza ryzyko kanałowania i pozwala zmielić drobniej, ale nie da się tego zmienić.
- Profilowanie przepływu: do MaraX możesz zamontować Flow control kit, które daje dodatkowe możliwości. W Elizabeth dostajesz więcej na starcie, ale zostajesz z tym, co masz.
- Głośność: obie mają tą samą pompę. Elizabeth jest minimalnie cichsza.
- Wylewka wrzątku: w Elizabeth jest świetna, bo ma mieszacz. W MaraX jest to samo, co we wszystkich innych e61 - woda leci z ogromnego bojlera parowego, więc do americano średnio się nadaje.
- Elektroniczne ułatwienia: w MaraX ich nie ma. Ekspres ma zaawansowane oprogramowanie i 2 PIDy, jednak nie ma interfejsu, ani timera. W Elizabeth masz LCC, który jest jeszcze bardziej rozwinięty niż w Grace (możliwość podglądu rzeczywistej temperatury, automatyczne kończenie ekstrakcji po określonym czasie itd.).
Podsumowując Elizabeth to bardzo fajny, przyjazny użytkownikowi ekspres. W MaraX szedłbym tylko jeżeli: pasuje Ci bardziej gabarytowo / podoba Ci się wygląd e61 / w przyszłości chciałbyś mieć możliwość profilowania przepływu. Teoretycznie MaraX powinna być również mniej awaryjna, ale patrząc po ilości usterek na forach, wydaje się, że na ten moment jest odwrotnie.
Kawę oba ekspresy zrobią dobrą