Każdy robi tak jak lubi i jak jest nauczony, tak jak z kawą trzeba mieć jakiś punkt wyjścia i odniesienia.
Kiełbasa później jest zazwyczaj króciótko parzona, wiele (kolor,smak,zapach) zależy od rodzaju użytego drewna rownież i bardzo wiele od sposobu jego sezonowania i przechowywania, oraz pogody, bardziej temperatury na zewnątrz.
Chodzilo mi o "suszenie" i sposób wędzenia, ale ok.
Jak pisałem wcześniej, lubie czasem zrobić coś po swojemu, ale zostałem nauczony, że takie
próby trzeba robić na mniejszą skalę i że nie każdemu to pasuje, nawet nie sam sposób obróbki, ale najzwyczajniej smak.
Kończąc wywód nie chciałbym mieć na sumieniu 15-20 kg kielbasy której nikt z
domowników nie chciałby jeść, pomijam już kwestie ekonomiczne ~350-400 zł.
Chetnie zobaczę Twoje wyroby, wcale nie złośliwie.
Edit.
U Nas wedzi sie tylko olchą, bo tak i już
(nie wytłumaczysz, owocowe nie przejdą), jak mieliśmy starą wiśnie to czasem wrzuciło sie trochę wiśni na koniec wędzenia.
Jak robiłem jałowcową to wrzucałem gałązki jałowca.
Kupilem teraz trochę buku, ale sprawdzałem na grillu i bardzo kopcił, wiec leży i czeka, może bedzie dorzucany w małych ilościach do tejże olchy.