Witam,
jako że jest to mój pierwszy post, to przede wszystkim chciałbym powitać wszystkich Szanownych Forumowiczów.
Od ponad miesiąca jestem w posiadaniu pierwszego ekspresu kolbowego. No i przepadłem, jak to się mówi... Na dzień dobry poszło ponad 2 kg różnych blendów pod espresso, co dziesiąty strzał nawet był pijalny, w międzyczasie zaczytywałem się w wątku pt. "pomóż mi robię espresso" (wierzcie mi, przebrnąłem przez te 200 kilka stron postów w bodajże 2 tygodnie, czyta się jak dobry kryminał, powoli odsłaniają się kolejne tajemnice parzenia poprawnego espresso, napięcie narasta, portfel pustoszeje - zakup kolejnych ziaren i comandante z red clixem, już wiem że bez odpowiedniego młynka nie wolno się nawet zbliżać do kolby...). I tak trafiłem na kawy Andrzeja i Eli.
Na pierwszy ogień nie mogło pójść nic innego jak tylko Ariadna, choć szczerze przyznam, że miałem obawy o robustę. Od początku przygody z kawą (jakieś 2 lata) miałem do czynienia głównie z alternatywą, do dripa i aero szła tylko arabica, specialty, single, "kawy miesiąca" z kofidesku itd. A espresso pijałem tylko w kawiarniach (zakładam, że fellow prismo w domu się nie liczy). Niemniej opinie na forum i rada samego Antonio, którego mój telefon "złapał" na urlopie, przekonały mnie do wyjścia poza utarte schematy. A wrażenia? Ogromne pozytywne zaskoczenie! Kawa pyszna, w moim guście, do tego idealna do nauki dla kogoś, kto wcześniej nie miał do czynienia z kolbą.
Wkrótce poszło kolejne zamówienie na 1 kg Ariadny (pierwsze pół poszło w okamgnieniu) i Etiopię Aricha Natural. Aricha świetna, jako fan etiopskich klimatów, Hailego Gebrselassie i Kenenisy Bekele jestem zauroczony. Żonie, która pija tylko przelew i "dużą czarną" też bardzo smakuje, a większego komplementu dla kawy chyba już nie ma, podejrzewam że to coś na równi z Cup of Excellence. No i 5-miesięczna córeczka bardzo lubi czarno białe opakowania MA, chyba jej nad łóżeczkiem niedługo powiesimy.
Zatem dzięki za pyszną kawę i drobny prezent dołączony do pierwszego zamówienia, niedługo składam kolejne, zapas na szlifowanie espresso jest, więc czas na kolejne jaśniejsze palenia od Eli.
A, bym zapomniał, ten wątek też zacząłem od początku, póki co dotarłem do 120 strony wątków. I wiecie co, to się naprawdę fajnie czyta! Tylko nie zdradzajcie, co będzie dalej, na razie z głównych bohaterów zginęła Finca Licho, ale z każdym kolejnym rozdziałem pojawiają się nowe postacie, wracają zapomniani bohaterowie, jak u Georga R.R. Martina.
Arek