@pmichal Pozwolę sobie zapolemizować. Po pierwsze, jak wchodzę do "kofiszopa" typu, dajmy na to Green Cafe Nero, to oczekuję, że trzymają się standardów. A nie trzymają się. Po drugie, jakoś nie czuję, żeby Włosi dopłacali do biznesu, jak w Dolinie Aosty (która, nie oszukujmy się, tania pobytowo nie jest), wołają ode mnie 1,00 EUR za espresso. Ok, w Val di Fiemme wołają 1,20, a pod Wenecją 1,40. Ale jeżeli zasiłek dla bezrobo w Italii jest 1500, to ile on tych szotów wypije? A ile może zwykły obywatel wypić w Polsce?
I jasne, cena kawy ta sama, więc 1 EUR = 4,3 PLN, ale co dalej? Marża 400%? Co to ma być, biznes kawiarniany z 1800% stopą zwrotu w 3 lata? Całą tę kwestie wyjaśnił mi jeden restaurator z Warszawy: Wiesz czemu jest tak drogo? Bo może!
I, wracając do "uprzejmości" szczympka: nie pijam kawy w miejscach z taką ceną i sposobem przygotowania. Ale jak czasem potrzebuję się napić, a mam taki lokal w pobliżu, to skorzystać muszę i wówczas, jak mawia rysunek Mleczki, "szlag mnie trafia".