no ja też znam przepis na kokakaffe tak jak do FP, też bym nie gotował, w stanach jest dużo surviwalowców, wrzucających dużo kowboysko-leśnych filmików i oni często gotują kawę. Zwłaszcza u tych starszych tradycjonalistów, z pięknym swoją droga akcentem mówiących
przewijają się stwierdzenia, że musi dojść do intensywnego gotowania kawy, przy czym rozrzut czasu wrzenia mają niezły, od 1-2 minut do nawet i 5, podobno dzięki temu będzie mniej kwaśna i mniej gorzka a przez co łagodniejsza. Jak za to poszukać, to znajdzie się też sporo przepisów, jak zrobić żeby ta kawa nie była taka niedobra
i wtedy z reguły dochodzą do wniosku żeby nie gotować jej :]
Taka dygresja z teksańskimi teoriami mi wyszła, nieważne, teraz chcemy kawę do wypasania reniferów nie krów
W domu ja sensu nie widzę, FP wygodniejszy i łatwiejszy w umyciu, ale dla rytuału, dla zabawy, to pewnie, sam bym się pobawił. Tylko nie wiem, czy uwierzę w jakąś zauważalną i powtarzalną różnice w smaku pomiędzy parzeniem w szkle a stali, bardziej bym uwierzył, że inne trzymanie temperatury, czy inna powierzchnia crustu może mieć jakieś znaczenie, ale? nie zniechęcam
A znad ogniska to wszystko jest lepsze i kiełbasa i chleb, to i kawa, zresztą nawet zimne piwo lepsze jest przy ognisku
oczywiście że masz rację, o klimat chodzi