Ergonomią przegrywa z Niche. Ale, akurat w tym aspekcie pewnie większość młynków polegnie.
Włożenie portafiltra: nie jest proste, ale to dlatego, że w LR mam zęby PF na skos, więc trzeba go montować pod kątem, aby był dobrze dociśnięty do wylotu. Zrobię zdjęcie przy okazji.
Młynki DRM mają też specyficzną dystrybucję kawy w sitku, robią tzw. obwarzanek (donut) czyli mamy górkę kawy po bokach i dziurkę w środku. Wrzucę zdjęcie, bo trochę to ciężko wytłumaczyć. Więc trzeba kawę przed tampingiem rozprowadzić. Zamiast kopca jak w klasycznym młynku, mamy dziurkę w środku i uniesione brzegi. Kosmetyka, ale stare przyzwyczajenia powodują, że jak pierwszy raz to widzisz, to jest zdziwienie.
Wsypywanie ziarenek, bardzo wygodne, ale dopiero po zamontowaniu tego czarnego dozera drukowanego na drukarce 3D. Wcześniej, trzeba dosypywać było bezpośrednio do komory mielenia. Ekwilibrystyka.
Młynek bez ziaren pracuje właściwie bezgłośnie, z ziarnami, wydaje dosyć głośny basowy pomruk. Mieli szybko, tu wygrywa z Niche.
Pasek. Bez zębów, tak jak w oryginalnym Versalab, w ulepszonym Titus już pasek jest z zębami. Na razie nie zauważyłem żadnego ślizgania się. Na pewno kiedyś się pasek rozciągnie. Kiedy? Nie mam pojęcia, te młynki sprzedawane są w Rumunii do kawiarni (wersja z dozownikami) więc mam nadzieję, że nie będzie to bardzo dokuczliwe. Nie wiem czy to rozciągnięcie wystąpi ze względu na czas, czy ilość uruchomień. Jeżeli to drugie, to w domu, do kilku kaw dziennie, powinno starczyć na długo. Gwarancja jest na dwa lata.
Jak wygląda mielenie? Mocuję PF, włączam młynek i wsypuje ziarenka. To na pewno ułatwia młynkowi pracę, z dozerem jest banalnie proste. Na próbę wrzuciłem kilka razy kawę na zatrzymanym silniku, ruszył bez problemu. Ale prawidłowe używanie to dosypywanie kawy przy obrażających się żarnach.
18 gram jasno palonej Java GWATEMALA SAN MARCOS HUISTA mielę na ustawieniu 3. Mieszkanka JAVA 001 – to już okolice 5.
Hybrydowe żarna powodują, że kawa w sposób ciągły jest podawana na płaskie żarna. Wstępne kruszenie robione jest żarnem stożkowym (zielona linia), i już takie nadkruszone drobiny wpadają między płaskie żarna (64-68 mm). Te mają dosyć specyficzną konstrukcję, dzięki czemu hybryda zapewnia dość długą linię ostrza (niebieskie), mającą w teorii zapewnić bardzo równomierne drobinki kawy opuszczające młynek. Na koniec sekcja najdrobniejszego mielenia (różowa) – ta już w standardowym rozmiarze.
Czyli idealnie do single dosing, wstępne kruszenie, i podawanie ziarna powoduje, że nie powinniśmy mieć różnic w przemiale pierwszego i ostatnie ziarenka. Do tego duża powierzchnia właściwego mielenia daje nam równomierne rozłożenie cząsteczek. Tyle teorii, mnie przekonała. Poniżej porównanie DRM vs inne młynki, autorstwa Titus.
Jak smakuje kawa? Bez uwag. To największa zaleta tego młynka. Naprawdę pozwala mielić drobno, nie trzeba updosingu dla jasnej kawy, wydobywa całe dobro z ziarenka. Dla mnie rewelacja.
Resumując – ergonomia, przeciętnie, jakość wykonania dobrze, jakość przemiału i smak– referencyjnie.
Cena – 5,5 k złotych, za nowy młynek. Czyli mniej więcej 2 razy drożej niż Niche. Mniej więcej 60% tego co Caedo E37sd, połowa EK43S i 1/3 Monolith Max. Czy kawa smakuje dwa razy lepiej niż z Niche? Nie. Czy mam dwa razy więcej uciechy z Honne? Tak 😉
Zostaje do śmierci. Jego lub mojej.
..