Po roku zastanawiania się, kupnie Xeoleo z Ali itd, w zeszłym tygodniu spełniłem się wydając 1130zl na Comendante w Coffeedesk żeby mielić pro pod dripa i aero. Oczywiście jestem zadowolony, bo jak można nie być po wydaniu sporej kasy na mlynek ręczny
Dalej uważam że Venge było lepszym kolorem niż ChocoLine, ale cóż... Nie było
Dzisiaj z jego pomocą zrobiłem najdroższa kawę świata... Przebiła nawet kawę z d*** lemura (wiem, że to nie tak...). Przesypujac ze sloiczka do aero niczym kawowy fetyszysta chciałem wytrzepać ostatni kawowy pyłek... w efekcie sloiczek lotem balistycznym odbił się od blatu (czyniąc w nim solidne wgniecenie rantem), walna w ścianę (robiąc w niej dziurę, tym samym rantem), odbił się od dębowego taboretu (tak, zgadliście, robiąc w nim dziurę rantem...) żeby skończyć na podłodze rozbijając się w drobny mak (i chociaż w płytkach nie zrobił dziury...).
A na koniec... kawa była niesmaczna, bo za drobno zmielilem...
Jestem szczęśliwcem, bo sloiczek mógł się jeszcze odbić i uderzyć w ekspres, albo walnąć i zrzucić z blatu samego Comendante...
Poza tą historyjka, sam mlynek jest fajny. Nie uważam że jest najlepszy na świecie, ale jest taki jak chciałem (poza kolorem). Obejrzałem filmik z fabryki i poczułem się związany z producentem.