Byłem pewny, że już to pisałem – ale widać forumy mi się pojordoliły i to musiało być na tamtym. Ale do rzeczy.
Kielce to pustynia kawowa. Tak, pustynia, nie żartuję. O alternatywach można zapomnieć a jeśli chodzi o espresso miasto wygląda jak okolice 38 równoleżnika na półwyspie koreańskim: gdzie się nie ruszyć wpadasz na minę.
Może na początek gdzie nie chodzić.
Większość knajpek (w tym nawet te
włoskie) podaje popłuczyny w pełnej filiżance. W centrach handlowych (a jakże w tej pipidówie są dwie duże i kilka mniejszych
galerii) nędza, pijalne espresso można dostać w
Echo przy wejściu do kina (po prawej Costa, po lewej lodziarnia) i w
Koronie w Cavablanca (też przy kinie). Jak już jestem przy kulturze to w
nowym teatrze jest kawiarnia Antrakt – pod żadnym pozorem nawet nie próbować!
Pisofszit to jedno z najdelikatniejszych określeń.
Od teatru w stronę rynku przy Św. Leonarda mamy
Choco Obsession – tu już znacznie lepiej, w zależności na kogo trafisz możesz dostać całkiem pijalne espresso, chociaż ja tam zawsze biorę do niego tonic z lodem...
To może do brzegu. Sienkiewka. Dawne centrum handlowe miasta, dziś centrum bankowo-kantorowo-pożyczkowe (handel jest w galeriach).
Cremova. Kawiarnia istniejąca od lat i warta polecenia pod innym adresem, ostatnio po perturbacjach przeniesiona na lewy brzeg Silnicy. Kawa Filicori, całkiem fajna. Klimat już nie ten co pod starym adresem ale i ludzie za barem nie ci sami. Spokojnie można wbijać. Aha, ostrzeżenie: Cremova w galerii Echo przy kebabach to nie jest ta sama kawa, nie polecam.
Sienkiewką dalej w stronę dworca (już na prawym brzegu) dwie miejscówki prawie naprzeciw siebie.
W piwnicy zabytkowego banku
Bankowa. Kiedyś kawiarnia, dziś restauracja. Kawa OK, trochę we włoskim stylu ale nie Neapol. Spoko.
W dawnym lokalu Cremovej niedawno otwarta ponownie niby lodziarnia z kawą
Nova. To jest to miejsce gdzie możesz się napić najlepszej kawy w Kielcach. Nie jest idealnie, to jeszcze nie Trzecia Fala ale na pustyni znajdując oazę człowiek nie grymasi że woda mętna... Część personelu to "stara Cremova" – ludzie, którzy pracowali tam od lat pod innym szyldem i nie przeszli na drugi brzeg. Szkolą się, wiedzą że młynek trzeba regulować w zależności od ruchu, pogody, smaku. Z czystym sumieniem mogę polecić: w Kielcach lepszej kawy nie znalazłem.
Howgh.