Z grubsza mogę ogłosić koniec tego projektu. Z grubsza cokolwiek nieudany.
W zasadzie w każdym aspekcie tej renowacji (do której z każdym miesiącem podchodziłem z coraz większym zmęczeniem) za przeproszeniem "coś się zesrało".
A to gdzieś gwint się rozgwintował, a to zapieczone żarno, a to pozbycie się chromowania było znacznie trudniejsze i bardziej pracochłonne niż możnaby przypuszczać, a to czerwony lakier proszkowy nie wyszedł lakiernikowi zbyt spektakularnie...
W międzyczasie spostrzegłem też, że łopatki jednego z wirników wewnątrz silnika ewidentnie były w przeszłości klejone/reperowane:
Jednak to wszystko nic w porównaniu z "dziełem" elektromechaników, którzy trzymali maszynę chyba trzy miesiące i oddali dumni, że się w ogóle włącza...
Ale jakim kosztem?
Takim, że kondensator dynda poza obudową ("paaanie, zmieści się na bank"), funkcjonalności dwóch tajemniczych przycisków i jednej czerwonej lampki brak (aktualnie niepodłączone pod nic, a były), elektryczne "flaki" nie mieszczą się pod spodem i wypychają płytkę czołową... No i zgubili kilka śrubek calowych, które niełatwo było potem dostać.
Rozstaliśmy się w nienajlepszej atmosferze i sam trochę żałuję, że jestem typem preferującym nie tracić nerwów na walkę o swoje w takich tematach... Trzeba było nie brać łebków z oferii, ot nauka.
Byłbym zapomniał. Na koniec mam creme de la creme, czyli moment, kiedy po kolejnych paru miesiącach, po mozolnym złożeniu wszystkiego do kupy skapnąłem się, że silnik kręci nie w tę stronę XD
Ktoś ma pojęcie, czy da się do jakoś odwrócić przełączając kabelki od silnika?
Tak to wygląda, czerwone idą do kondensatora, grube 2 pęczki wychodzą z silnika, a dwa kabelki od kostki idą jeszcze od włącznika przy wylocie kawy:
W razie czego służę dokładniejszym foto.
Ale trochę wszystko mi jedno
Ale przycisk do...stołu... mam piękny