Witam zainteresowanych,
Dzięki dilowi z jednym z tutejszych profesjonałów stałem się posiadaczem Ceado E6P i odczuwam pewnego rodzaju chęć podzielenia się wrażeniami. Przesiadka była spora, bo z Graefa 900 (będzie na sprzedaż, ale to w osobnym wątku), zatem wrażenia są dość wyraziste.
Po pierwsze gabaryt: zamiana młyna dała dość ambiwalentne odczucia, po postawieniu na blacie miałem wrażenie, że już skończyło mi się miejsce w kuchni. Ale to było chwilowe, bo po założeniu hoppera okazało się, że Ceado niewiele wyższy jest od Graefa. Owszem szerszy i to trochę szokuje, bo moja Carola jest przy nim autentycznie mikra
.
Ale z drugiej strony nie dziwota, Carola to najmniejszy na świecie ekspres z E61.
Jeśli wydawało mi się, że miałem jakieś przekonanie o głośności młynków, to nie miałem
Świadom dźwięków wydawanych przez Graefa, po włączeniu E6P "na sucho" pomyślałem, że chyba nie działa i trzeba będzie reklamować, bo słyszę delikatne buczenie, jakby silnik coś próbował, ale nie łączył się mechanizmem mielącym. Musiałem, przyznaję, zajrzeć przez "dziurę" w hopperze, żeby zobaczyć, czy się żarno kręci. Kręciło się, rapoh, ty durniu!
Wsypałem tedy kawę, coby mielić. Dźwięk mielenia gdzieś tak pomiędzy energicznym mieleniem młynkiem ręcznym a bardzo energicznym mieleniem młynkiem ręcznym. Robi wrażenie, zwłaszcza że poza Gaefem słyszało się dźwięki różnych młynków w kawiarniach, nawet takich młynków, które onegdaj poczytywałem za ciche. Dźwięk mielenia Ariadny od Antonia brzmi mniej więcej, jakbym ją rozcierał palcami - to też ciekawostka, że można słyszeć różnice w zależności od kawy. Przy Graefie wszystko było tak, jak bym operował gumówką na starej rurze kanalizacyjnej.
Wysyp, pytacie? Wysyp to jest bajka. Młynek celuje w sitko idealnie - początkowo wydaje się, że źle bo za daleko (nie w centrum), ale to jest zasadne, bo powstająca "kupka" jest dosypywana w stronę przodu sitka, więc nie powstaje "od góry", ale niejako narasta. Proste, a dobre. Nie ma strat na bokach, dosłownie nic. Rozsypywanie jest efektem tylko mojej niezdarności (trzeba nauczyć się wyjmować kolbę spod haka, który zresztą ustawia się tak prosto, że prościej nie można).
Słowem, o ile przy Grafie miałem "niezły bu...el, siostry" (mimo "nakładki na sitko"), to przy Ceado mogę, póki co, robić operacje na otwartym sercu i namielić sobie na espresso.
O pracy w kolejnych odcinkach. Na początek zrobiłem sobie tylko sprawdzian skali. Na kompletnym minimum zbryla (choć przemiał równiuteńki), acz dla mojej Caroli to bez znaczenia, bo to tak, jak bym założył ślepe sitko
. Na grubych i grubszych przemiał ładny, równy. Pylenia nie stwierdziłem, choć tu żadnym fachmanem nie jestem.
Tyle na początku.
Pozdrawiam,
rapoh.