Panowie, dziękuję za coraz ciekawsze wpisy i za to, że jeszcze nikt mnie nie obrzucił pomidorami.
Dotykamy wiele przenikających się tematów. Nie wiem czy koniecznie musimy trzymać się kursu zarysowanego pytaniem w pierwszym moim wpisie, chyba nie.
pj.walczak
Dziękuję za te definicje, prowokacyjnym "barista nie istnieje" liczyłem na to, że ktoś poda możliwe definicje za mnie. Dzięki
Być może ktoś pomyślał, że moje pytanie sugeruje, iż barista jest niepotrzebny, że stawiam taką tezę wierząc w nią na serio. Nie. Podobne problemy dostrzegam w innych dziedzinach życia. Właśnie ta wielowymiarowość (np. definicji baristy) świadczy o bogacących się społeczeństwach zachodu. Dlatego zgadzając się z przedmówcami, broniłbym raczej antytezy jakoby we wszystkich przejawach życia społecznego w postaci usług, rzeczona wielowymiarowość jest potrzebna.
Lapidarnie więc chcę wyrazić podziw dla tych baristów, którzy z pozoru robią najbardziej niepotrzebną rzecz na świecie: dobrą kawę dla starych bab. Warto. Bo społeczeństwo się w ten sposób uczy i w pewnej masie takiego działania przynosi to efekty. Pod drugie bycie w czymś dobrym polega na samomotywacji i satysfakcji z tego co się robi. Fajnie mieć świadomość, że jest się dobrym i odwala się dobrą robotę bez względu na to kim jest klient. Chyba na tym polega profesjonalizm.
Wszystko jest więc dobre. Np. to, że większość kawiarni podaje smaczną kawę. I to, że część z was uważa że nie jest ona smaczna. Wszystko to, tak właśnie powinno wyglądać. Jeśli mogę w tym miejscu odstąpić na chwilę od tego etosu prawdy i stać się na chwilę subiektywnym (jak część z was
) to powiem, że z punktu widzenia klienta najbardziej drażni mnie nie smak kawy lecz amatorski stosunek osoby udającej baristę. Jeśli ja jako amator wyczuję, że wiem więcej o kawie, lub, tfuu, nie o wiedzę chodzi, raczej o uznanie dla kultury picia kawy, i jest ona dla mnie bardziej znacząca niż dla osoby udającej baristę, to to mi właśnie przeszkadza. To definiuje lokal. Piłem ostatnio lurowate espresso, ale dziewczyna z obsługi wyczuła że jestem dość wścibski i zaczęła mi opowiadać jak walczy codziennie z młynkiem i zależnie od pogody działa różnie. Pójdę do niej jeszcze nie raz.
Zobaczcie jak prosty i trudny mamy temat. Wciąż nie rozstrzygnęliśmy czy barista jest potrzebny. Ktoś powiedział, że gdyby wszystkie parametry były ustawione poprawnie, to trzy letnie dziecko zrobi dobre espresso. Część z Was twierdzi, że bez dobrego baristy nie da się kontrolować parametrów parzenia. No ale, czy wobec tego, nie istnieje sprzęt, który trzyma parametry? To właśnie część z Was chce powiedzieć? Bo jeśli tak jest, to temat możemy zamknąć. Ale jeśli jednak świat dysponuje maszynami, których codziennie nie trzeba poprawiać i zasypywane tą samą kawą działają codziennie tak samo, to barista (jako nastawiacz i kontrolujący proces produkcji) będzie zbędny, tak? Czy w takim razie w odniesieniu do samego espresso jako "kawy" o znormalizowanym procesie parzenia nie możemy postawić tezy, iż barista jest potrzebny tylko tam, gdzie sprzęt niedomaga? (pomijam inne kawy i sposoby parzenia).
I oto jest pytanie. I uważam, że zupełnie z sensem.