Ale jak zamkniesz zawór, to ciśnienie się wyrównuje z tym z sieci, więc jest pewnie 4-5 atmosfer. Membrana ogranicza przepływ, dla tego ciśnienie szybko spada po otworzeniu zaworu, ale chwilowo woda potrafi nieźle siknąć. Zbiornik ciśnieniowy oddaje to ciśnienie dłużej niż krótki kawałek rurki. Taki zbiornik ciśnieniowy ma tylko jedno przyłącze, nie jest przepływowy, woda do niego wpływa pod ciśnieniem i wypływa tym samym przyłączem po odkręceniu zaworu.
Zawór przeciw zwrotny, przeciw cofaniu wody montuje się między membraną a zbiornikiem ciśnieniowym, jak najbliżej membrany, dla tego, że membrana filtruje tylko wtedy kiedy jest różnica ciśnień. Kiedy ciśnienie wyrównuje się po obu stronach wtedy jony z wody swobodnie przypływają przez membranę. Dla tego za membraną, a przed zaworem przeciwzwrotnym zawsze zbierze się trochę wody źle przefiltrowanej/nieprzefiltrowanej. Tej wody jest na tyle mało, raptem kilkadziesiąt mililitrów, że przy normalnym kuchennym użytkowaniu nie jest to zauważalne. Gorzej, kiedy używamy tej wody wyłącznie, albo prawie wyłącznie do espresso, tak jak u mnie. Wtedy kilkadziesiąt mililitrów to licząc flush i trochę wody do nagrzania filiżanki robi się mimo wszystko znaczną ilością w stosunku do całej użytej wody. W związku z tym nieznacznie osadza mi się kamień na czajniku, po dwóch latach jest niewielki biały film, a ostatnio zaczęło mi kapać z wylewki ciepłej wody. Zastanawiam się nad odkamienianiem ekspresu.
Marek.