To nie tak. Za komuny jeździło się polonezem w zimie (a jakie były?) na oponach wiadomo jakich, a kierowca przy okazji uczył się. Obecnie, gdy spadnie trochę śniegu lub droga oblodzona, to prawie wszyscy jadą 30-40km/h.
Tylko wtedy w praktyce można było sobie potrenować, ba, nawet w radiu zachęcali ( np. wywiady z Zasadą), żeby jak spadnie śnieg podjechać na placyk i przećwiczyć / sprawdzić zachowanie samochodu w takich warunkach...
Obecnie jak ktoś się ślizga na pustym placu/parkingu, to automatycznie zostaje wrogiem publicznym #1
Jeśli coś nie do końca wyszło, to "nie panuje nad samochodem", jeśli jednak panuje to "stwarzanie zagrożenia"
https://radiokierowcow.pl/artykul/3086435,zimowe-driftowanie-pod-marketem-jaki-mandat-czeka-na-amatorow-takich-atrakcjiDoskonalenie techniki jazdy na płycie powinno być obowiązkowe podczas kursu na prawo jazdy.
Hm, tu się całkowicie nie zgadzam

Wg mnie powinno być dokładnie odwrotnie: jak najprostszy i jak najtańszy kurs, bo ktoś, kto zastanawia się w którą stronę kręcić kierownicą podczas jazdy do tyłu i tak nie nauczy się wyprowadzania z poślizgu

Na drodze powinno się startować od jak najszybciej jak najprostszych sprzętów i nabierać doświadczenia.
Czyli rower, motorower, mały motocykl/samochodzik, moto/samochód.
Aktualnie przepisy wyglądają tak, że jeśli ktoś che np. moto, to wraz z wiekiem ma trzy kategorie po kolei: A1 A2 A
Na każdą musi robić kurs + pełny egzamin, co jest masakrycznie drogie i bez sensu!
W efekcie jazda bez PJ, albo po doczekaniu wieku na pełne A zakup "ścigacza" 150KM+

W niektórych krajach, np. USA wystarczy pojeździć z dorosłym mającym PJ i swoim samochodem podjechać na (symboliczny) egzamin...
Wg mnie powodem dużej liczby wypadków nie jest nieznajomość przepisów, brak podstawowych umiejętności itp, tylko najzwyklejsza głupota i brawura i żaden kurs tego nie zmieni

Jedynie własne doświadczenie, więc im szybciej i na bezpieczniejszych pojazdach, tym lepiej...