Hej,
Przy okazji otrzymania nagrody ufundowanej przez sklep labuna.pl w konkursie fotograficznym, szarpnąłem się na filtry Sibarist, bowiem zaciekawiła mnie ich obecność w asortymencie i ich istnienie w ogóle
A zatem testuję właśnie te produkowane w Barcelonie "filtry premium", jestem po pierwszych eksperymentach i mogę się podzielić paroma wrażeniami.
Trzeba zacząć od tego, że cena jest zdecydowanie premium, bowiem za 25 filtrów płacimy aż 59 zł.
Porównywać będę side-by-side z moimi codziennymi filtrami Hario japońskimi V02 (z kartonika) 40 sztuk za 11 zł,
co daje nam 2,36zł vs 0,28zł za filtr.
Filtry Sibarist są więc ponad 8 razy droższe od standardowych filtrów papierowych. Nie zamierzam tego komentować, tak jak nie zamierzam próbować odpowiadać na pytania typu "czy warto?"
No dobra, co więc dostajemy?
Przyjemne w dotyku, ładnie zaprojektowane opakowanie z wentylkiem (tak jakby filtry miały nam zwietrzeć
), a wewnątrz rzeczone filtry.
Sprawiają wrażenie bardzo delikatnych, bardziej 'materiałowych' niż papierowych. "Drą" się trochę jak papier, ale materiał jest zdecydowanie bardziej "włókninowy", jakby z ultra-cienko sprasowanej waty.
Porównanie z Hario przeprowadziłem jak na razie na 3 różnych kawach.
W związku z tym, że filtry Sibarist są "Fast", mieliłem na tyle drobniej, by wyrównać czasy parzenia i móc zweryfikować różnice. Przy użytkowaniu nowych filtrów wskazane jest znalezienie nowego "optimum" czasowego specjalnie dla nich, gdzie wcale nie musi ono się pokrywać z "optimum" filtrów papierowych - tym nie mniej taka formuła porównania jest prostsza i daje już jakieś pojęcie. A filtrów w paczce mało, więc nie mam za wiele pola manewru do eksperymentów.
Aby uzyskać jednakowy czas parzenia tej samej dozy kawy (18g), musiałem na Niche mielić aż 11 "kropek" drobniej!
Co warte zauważenia, samo tempo ściekania wody w filtrach Sibarist jest znacznie bardziej równomierne, nie ma tendencji do zwalniania ekstrakcji na skutek podtykania filtra, tak jak to jest w Hario i na co bierzemy tam pewną poprawkę.
Przelanie filtra - smaku i zapachu papieru brak, jest minimalny, "bawełniany" cień goryczki. Hariowy papier nieco mocniejszy.
Parzenie.
Już na pierwszy "rzut języka" czuć inny profil naparu.
Od razu skojarzył mi się ze smakiem dripów z filtrów materiałowych (skarpet), które przepuszczając więcej olejków dają bardziej esencjonalne, żywsze rezultaty.
Napar z filtra Sibarist jest wyraźnie słodszy, bardziej "syropowy", a przy tym nader czysty i klarowny. Kwasek jest na podobnym poziomie, ale zdaje się mieć więcej owocowych konotacji. Wszytko jest wyraziste, głębokie, a jednocześnie ułożone i zbalansowane. Papier tę samą kawę trochę spłaszcza, jest przy tym bardziej "szorstka".
Zaparzyłem na razie Kenię Gatomboya AA, Rwandę Kirehe i naturalną Nikaraguę Finca un Regalo de Dios.
Biorąc pod uwagę moje preferencje, myte kawy (dwie pierwsze) zdecydowanie bardziej mi smakowały z filtra Sibarist niż z Hario, natomiast naturala wybrałbym jednak z filtra Hario - jak gdyby przepuszczał więcej fajnego, szorstkiego naturalowego "brudu" i fermentu.
To pokazuje jak istotna kwestia zgrania profilu parzenia i profilu smakowego samej kawy.
To na razie tyle.
W sumie polecam na spróbowanie i ciekaw jestem innych opinii
