Witam, mam parę pytań, nie wiem jak bardzo są one poważne, a jak bardzo "próba robienie z siebie super baristy", ale zaryzykuję.
1. Mieszać czy nie mieszać?
Standardowo, zalewam trochę wody, mieszam kawę, potem zalewam resztę. W zwyczaju miałem przemieszanie tego raz na ~15-20s, bo mój instynkt mówi że "tak jest dobrze". Teraz czytam pewną książkę i w skrócie doszedłem do wniosku, że po "drugim zalaniu", może lepiej kawy nie ruszać?
2. Rozgrzewać czy nie rozgrzewać?
W instrukcji i paru poradnikach każą rozgrzać najpierw sam aeropress, w niektórych o tym nie wspominają. Ma to jakiś istotny wpływ na efekt końcowy? Niby to tylko ~15 sekund roboty, a może aż? Duże znaczenie?
3. Przyklejająca się kawa.
Nie wiem, czy to metoda oryginalna, czy odwrócona (przypomni ktoś?
. Ale parząc kawę "wylewem" do góry, po założeniu filtru i odwróceniu aeropressu, połowa zostaje na górze. Próbowałem różne rzeczy i już nie wiem, czy kawa za drobna, za gruba, czy może tak ma być? Radziłem sobie przemieszaniem kawy przed obróceniem (nie wiem czy to dobrze, patrz punkt 1), ewentualnie "potrząsaniem" aeropressem po odwróceniu.
4. Czy czas parzenia ma takie znaczenie?
Zastanawiam się, czy stać nad aeropressem z stoperem, czy pół minuty w tę czy wewte robi różnicę. Zanim mnie ukrzyżujecie, wiem, że to w sporym stopniu kwestia indywidualnego podniebienia, to bardziej pytanie o osobistą opinię.
5. Trzeba lać/wyciskać wolno?
Z jakiejś strony wyczytałem, że przy drugim laniu należy lać powolutku, nawet i minutę. Nie widzę w tym dużego zastosowania, ktoś uzasadni, żeby rozwiac moje wątpliwości?
Czy jeżeli przefiltrowuje kawę z aeropressu w 15s, to "źle"?
6. Do pełna?
To pytanie oczywiście, o gust, a nie o "poprawną" odpowiedź. Dopiero niedawno wyczytałem, że nie należy zapełniać aeropressu do pełna, tylko do 3/4 i dolać gorącą wodą, bo inaczej będzie gorzka. Ja na razie żyje na mieszaniu wszystkich starych i zwietrzałych pozostałości, więc bez różnicy :3
7. Przygotowane dzień wcześniej Americano.
Wstaję bardzo wcześnie i do śniadania chętnie napiłbym się kawy. Niestety, rodzinka śpi, młynek głośny a kawa wietrzeje. Co sądzicie o pomyśle, żeby zrobić małą, mocną kawę, odstawić na noc, a rano zalać wrzątkiem? Ma sens, czy równie dobrze mogę zostawić ziarna na noc? Jeżeli ma sens, ile mniej więcej wody na ile ziaren? Lubie, jak moja kawa jest gorąca
Hmm, to chyba tyle,
z góry dziękuję.