trafiłem kawę o aromacie, który mnie zastanawia, bo dominującym jest wędzona śliwka i właśnie takiej wędzonki od dawna nie kojarzę. Nie przypomina drewnianych dymów z Indii, ani nie jest tytoniowe, skojarzenie jest jednoznaczne z wędzoną śliwką.
Kawa to myty bourbon z Rwandy, więc owoce są na miejscu, palona do przelewów, ale nie bardzo jasno, tak w 2/3 mocy typowych dripów bym powiedział, więc aromaty z palenia się nasuwają, ale właśnie nie pamiętam dawno takich typowo wędzonych bukowych.
oglądam sobie te koła aromatów i nie do końca mi to pasuje, aromat to więcej niż suszone owoce, ale nie tytoń ani popiół, zacząłem się zastanawiać, bo kawa stosunkowo słabo odgazowuje, może zaworek nie trzymał i taki efekt wyszedł? przy czym zwietrzała ani stęchła nie jest, od palenia ma miesiąc.
jak sądzicie skąd takie skojarzenia? może na świąteczny kompot już mi się smaki nastawiają