Dawno, dawno temu też tak do kawy nabożnie podchodziliśmy i tego, co dawał nam wtedy włoski producent nie mieszaliśmy, uważając że są to skończone rzeczy. Wzburzeniem napawały zawsze opowieści różnych klientów o tym, jak to mieszają różne kawy, np. trochę tchibo z makro i trochę lavazzy od stałego dostawcy, bo jedna smakuje bardziej a druga nie smakuje i coś z tym trzeba zrobić
.
Zrobiłem dziś zamiast świętować piękną niedzielę dwa palenia: Brazylię Santa Maria i Honduras Marcala, obie kawy z naturalnej suchej obróbki. Wkrótce po zaćmieniu księżyca w sklepiku pojawi się solidny zestaw klasyczny: 250g Brazylia, 250g Honduras i 500g blendu tychże kaw w stosunku 50/50. Razem 1kg w trzech opakowaniach z zipem, w cenie 115zł. Kawy zupełnie klasyczne, raczej na początek, do espresso, do kawiarek, do mleka, dla mamy i taty, raczej niekwaśne choć odrobinę kwaskowate, ale bardziej jednak czekoladowe
. Zupełnie nie w stylu naszych dawnych włoskich znajomych, jak najbardziej do eksperymentów, testów. Np. 50/50 Brazylia/Honduras może posłużyć jako składnik czegoś bardziej złożonego. Wystarczy dać do tego odrobinę np. Gwatemali, by uzyskać interesujący efekt.
Do pogryzania takich ziarenek trzeba dojrzeć. Na początku średnio mi smakowały, teraz pożeram.
To święta prawda. Jeszcze rok temu zajadałem się czekoladami z Manufaktury Czekolady i jakoś ich stosunkowo niewielki (30%) poziom cukru nie przeszkadzał. Pożeraliśmy je w sporych ilościach. Ale odkąd miałem okazję dotknąć ziaren kakao, wypalić je, pokruszyć, spróbować sił z przekształceniem ich do formy tabliczki, dużo się zmieniło. Wolę intensywne, ale autentyczne ziarenko kakao niż czekoladę 70%. Dopiero dziś, po degustacji tabliczki Dominikany uświadomiłem sobie co to 70% w oznaczeniu czekolady oznacza. Oznacza tyle, że na 70g kakao przypada 30g cukru. 1/3 cukru... Niewyobrażalnie dużo. Miałem wrażenie, że ten cukier chrzęści między zębami
. Czyste kakao to jednak zupełnie inne wrażenie.