Baratza jest szybsza, mniej zbryla - praktycznie nie zbryla, retencje ma jak wiadomo prawie żadną, komfortowe nastawy czasu z dokładnością 0,01s, przy czym doza jest powtarzalna, wiec ma to sens, jakości przemiału nie oglądam pod mikroskopem, ale to jak ona sypie, puszystość (puffy mówią o tym na ang forach), dystrybucja w sitku - no wszystko bez zarzutu. Napar piękny, C40 to loteria przy Baratzy. Jest mała. TYLE ze jest GŁOŚNA. I wiadomo jak zrobiona, wiec faktycznie nie jest to sprzęt obliczony na dziesięciolecia. Kiedy zacząłem ja używać, stwierdziłem z jak mi się zepsuje to będę naprawiał, albo kupuje kolejną. Za cenę np. Ceado 6P mam trzy Baratze, a przemiał śmiem twierdzić porównywalny, i do tego bez retencji.
Ale nabyłem Biance, przeprowadzam się do nowego domu i trochę ze względów estetycznych, trochę przypadkiem wpadł mi do testu William 71, spodobał mi się, wiec zainwestowałem w Williama 72 w polerce, mam wiec piękny komplet z Biancą. William jest cichy, szybki, nie zbryla, regulacja jest wystarczająca, kwestia ustawień na paneliku - wymaga to przyzwyczajenia, podobnie jak w ekspresie zresztą. Zrobiony jest bez porównania mocniej niż Baratza, kilka szczegółów może inaczej bym sobie życzył, ale tak jak Bianca u mnie zamyka temat ekspresu, William jest moim docelowym młynem do espresso, miotła.
Baratze mam cały czas i będę jej używał w nowej kuchni do przelewu jak mnie Rocky - który też posiadam - wkurzy ostatecznie (to jest dopiero porażka ten młynek, ale do kawiarki powiedzmy...), albo wezmę go do studio, gdzie może wstawię jakiś mały jednobojlerowiec albo dźwigienkę i też będę cisnął nocami espresso.
Dla kogoś kto ma 1kzl i szuka dobrego młynka tę Baratze będę polecał zawsze.
pozdrawiam Andrzej M