Wstajesz, włączasz ekspres, idziesz pod prysznic, mija 10 minut, robisz śniadanie, jesz, mija kolejne 10 minut, układasz włosy, ubierasz się i akurat mija pół godziny na wygrażanie ekspresu.
Nawet, jeżeli musisz wstać wcześniej to i tak masz masę rzeczy do wykonania rano, które zajmują Ci czas, a ekspres w tym czasie zdąży się wygrzać.
Później zmielenie kawy, wyrównanie, ubicie, ekstrakcja - do 2 minut.
Wyczyszczenie to odbicie kawy z sitka do odbijaka, flush na kolbę, przeczyszczanie papierem, szmatką, co wolisz - minuta do dwóch.
Nie licząc czasu wygrzania to na prawdę jest szybka metoda.
Alternatywa, którą podają koledzy jest równie dobre:
Phin - zastępujesz, zalewasz, idziesz pod prysznic, wracasz i masz kawę. Dziewczynie możesz zrobić z mlekiem skondensowanym jako typowo wietnamską.
Aeropress - zagotowanie, zmielenie, zaparzenie, wyczyszczenie - spokojnie poniżej 7 minut się zmieścisz.
Dla dziewczyny prismo, spieniacz i robisz cappuccino.
Gabi - dwa zalania.
Oczywiście dobry młynek do tego wszystkiego.
Ja rozumiem wygodę ekspresu automatycznego, bo wszyscy go tak pięknie zachwalają w reklamach i każdym sklepie i jeżeli go chcesz to nikt nie będzie Ci narzucał swoich racji, ale skoro o nie zapytałeś jak ja kiedyś czy mnóstwo innych użytkowników to wysłuchaj doświadczonych osób w tej kwestii i spróbuj przeanalizować na spokojnie z otwartym umysłem nasze wiadomości.