Ponieważ nie mogłem czekać na dostawę (weekend bez kawy!!) poszedłem kupić coś na mieście. Myślałem o kawie z sieciówki (nie testowałem jeszcze), ale to co było w Green Cafe Nero nie miało daty palenia i według sprzedawcy mogło mieć pół roku lub półtora.... Poszedłem do Starbucks , ale po drodze była malutka kawiarenka „Dobro” (ponoć najmniejsza kawiarnia w Polsce), gdzie testowo zamówiłem espresso i pod jego wrażeniem kupiłem kilogram ziaren. Okazało się, że kawę pod marką Dobro, dla tej kawiarni, robi Coffee Lab. Nie są to żadne specjały - opakowanie wymienia kraje, ale bez szczegółów, jednak kawa ogromnie mi smakowała. Wiem, że espresso powinno się pić bez cukru, ale zwykle nie mogę - tę piłem zaś przyjemnością gorzką. Kawa jest mniej „ciekawa” niż kawy od Antonio, które wcześniej kupowałem - mniej bogaty smak, wyraźnie ciemniej palona, ale tak cudownie łagodna, bez mocnych akcentów kwasowości i goryczy, że już czekam na popołudniową porcję. W domu wyszła trochę gorzej niż w kawiarni (jeszcze muszę podkręcić przemiał), bo pierwszą robiłem bez zmiany nastaw i przeleciała w 20 sekund, ale fajnie. Koneser może być rozczarowany, ale ja nie...