Co do położenia fusów po ekstrakcji, to ja tak to widzę. Żeby leżały na dnie, muszą nasiąknąć wodą, a nie po niej pływać. Żeby nasiąknęły wodą, muszą się znaleźć pod jej powierzchnią, a bronią się przed tym, cholery. Żeby się tam znalazły, to trzeba je do tego zmusić. Żeby je zmusić do zatonięcia, najprościej wepchnąć pod powierzchnię wody mieszaniem. Zamieszać trzeba przynajmniej dwukrotnie, bo raz, to raczej będzie za mało. Ale trafiają się też takie kawy, które pływają lepiej niż inne i słabo toną. "Łatwość" tonięcia zależy również od grubości i jednorodności przemiału i w tym chyba częściowo jest twój problem Spinka2.
A co do temperatury parzenia, to przed chwilą zrobiłem sobie niezbyt gorący drip. Woda 82 °C, kawa Kenia z palarni X-Cafe, palenie średnie, uniwersalne do różnych metod. Raz zamieszałem, tak, że fusy leżały jak im wygodnie czy też gdzie popadnie. Ale efekt w filiżance był bardzo dobry, mocne wiśnie, trochę słodyczy na dnie i niewielka, orzechowa goryczka. Mógłbym zaparzyć tę kawę w wyższej temperaturze, ale stawiam dolary przeciwko orzechom, że będzie gorsza. Mniej wiśni, więcej goryczy. Można by to trochę zniwelować grubszym mieleniem, ale czy warto? Fakt, że ta Kenia nie jest kawą speciality i może trzeba ukrywać jej wady parząc w niższej temperaturze. Chociaż myślę, że to kwesta średniego palenia, a nie jakości ziaren, które są ładne. Ale jest naprawdę smaczna i przy tym znacznie tańsza.