Gorsze te naturale nie muszą być, ale na pewno trudniejsze, gdy gra idzie o jakość. Dlatego na ogół brazylijskie naturale są przeciętne i zyskują sobie co najwyżej określenie "Santos". Ale w Brazylii są gigantyczne plantacje, zbiory maszynowe, ogromna produkcja. Co innego np. w Etiopii, gdzie wszystko wykonuje się ręcznie: zbiory, selekcja, obróbka. Takie ziarna mogą być znacznie bardziej wartościowe i cenne, ale też specyficzne, nie dla każdego...
Te dwie naturalne arabiki, jakie wam posłałem, czyli Kostaryka Licho i Etiopia Kochere paliła Ela. Teraz mają parę dni i wciąż żyją i się zmieniają. Co to z nich będzie?
. Ciekaw jestem waszych refleksji... Nam dziś Kostaryka pachniała rumem, brandy, koniakiem
. A Etiopia ma tę zaletę, że jakkolwiek wypalona/zaparzona ma coś uwodzicielskiego, ewidentnie jagodami pachnącego. Ale niektórym kojarzy się niezbyt miło z jakimiś cielesnymi aspektami żywota. Nie wiem już czy to można traktować jako test na stopień otwartości umysłu, na nowe doświadczenia? Jeśli komuś taka Etiopia nie smakuje, jeśli coś negatywnego w niej czuje, to musi być z nim coś nie tak...