Kawy z Ameryki Środkowej i Południowej są w sam raz na jesień. Lubię je też za to, że potrafią być niespodziewane i zaskakujące
Pokazał to dzisiejszy cupping, w którym testowałem zarówno nowe nabytki, jak i starych znajomych nanopalarni.
Brylowały kawy kolumbijskie, zachwycające słodkościami i przyjemnymi kwaskami:
1. Kolumbia Excelso Selecto Reserva Munchique - najbardziej wyrafinowana i świetnie przy tym zbalansowana kawa. Solidna dawka słodyczy otulona subtelnymi aromatami kwiatowymi.
2. Kolumbia San Agustin Alto Del Obispo - wciąż bardzo słodka i delikatna, ale jakby nieco bledsza od poprzedniczki
3. Ex aequo -
Kostaryka el Perezoso - głębia, wino, słodkie ciemne winogrono, najmniej kwasków na stole.
Meksyk RFA - bardzo wyrazisty i charakterny - z początku jakby za ciemny, gorzkawy, jednak wraz ze stygnięciem - paradoksalnie - pokazał najwięcej cytrusów.
4. Salwador los Luchadores - odrobinkę przeciągnięte palenie. Szlachetna i bardzo "kawowa", ale w tej stawce nieco odstawała.