No to i ja trochę dołożę. Używałem Pico tak mniej więcej od czerwca do połowy grudnia, czasem dwa espresso dziennie, początki to faktycznie porażka, tym bardziej, że to również moje początki espresso w ogóle. Kawa? trzeba ją sobie niestety znaleść samemu z początku kupowałem w sklepie "Dobra palarnia Kawy" wysyłkowo. Dziś kupuję lokalnie. Myślę, że jeśli jest to w miarę świeża kawa powinno udać się z każdej pod warunkiem odpowiedniego zmielenia. Udawało się nawet na prymitywnym młynku (lekko przerobionym) kawa w smaku była trochę przypadkowa ale jednak było to espresso z przyzwoitą cremą, bo o to walczyłem bez przesady miesiące.
Używałem, bo od grudnia jestem szczęśliwym posiadaczem Flair Pro 2, ale nie o tym. Wacaco czeka na wyjazdy bo chyba już się polubiliśmy. Dobre espresso zaczęło wychodzić gdy nabyłem Comandante - dobre czyli mniej więcej porównywalne, z możliwością korekty.
Jest crema, jest lekki kwasek i goryczka akceptowalna. Nie będę się tu wymądrzał na temat czekolady, aromatów pomarańczy lub innych owoców, to chyba nie moja liga, może kiedyś, a może nigdy. w każdym razie espresso zaczęło wychodzić mi takie jak polubiłem, w dodatku powtarzalne choć przyznaję bez bicia - słodzę (tak już mam i co mi zrobicie
). A teraz co do samej metody parzenia, jeśli kogoś to interesuje.
Kawa np. Brazylia z CoffiPro, (proszę wybaczyć, chyba 16 gram), 21 kliknięć na Comandante (czerwony clik). Wodę zacząłem stosować polecaną tutaj - Żywiecki Kryształ (zaraz napiszę dlaczego). Gotuję ją i wrzątkiem zalewam Pico, pompuję ze trzy cztery razy aby woda dotarła do pompki również. W tym czasie mam już kawę w sitku. Dużo mniej problemów miałem z kanałowaniem gdy zacząłem używać mieszadła z kilkoma igłami, a nie tym oryginalnym. Wyrównuję takim ustrojstwem które z jednej strony wyrównuje kawę a z drugiej strony tego ubijaka jest możliwość właśnie ubicia. I to jest chyba dość istotny moment przygotowania ciastka jest to chyba niewiele mniej ważne od grubości przemiału. Gdyby był ktoś zainteresowany mogę pomierzyć jak głęboko jest wyrównywania kawa i potem jak głęboko ubita. Do tampera nie mam takiego doświadczenia i wydawało mi się że nierówno ubijałem. Z tym dynksem jest zdecydowanie lepiej. Acha używałem też dodatkowo zakupionego sitka położonego na ciastko. Teraz samo zaparzanie. W czasie gdy Pico się rozgrzewało. czekałem aż woda ostygnie do mniej więcej 94 - 96 stopni Przepompowywałem pozostała wodę przez Pico zakręcałem sitko z kawą na Pico i zalewałem Wacaco. Zależnie od stopnia zmielenia i chyba trochę ubicia pompowałem z 10 - 12 razy do pojawienia się pierwszych kropel, czekalem 8 - 10 sekund i zaczynałem właściwe pompowanie. W okolicach 25 - 30 - 35 sekund zazwyczaj wychodziło całkiem przyjemne espresso (ale bez słodzenia mi nie smakuje. Może kiedyś to cie zmieni).
I ciekawostka.
Używałem wody z kranu i gdzieś tak w okolicy września czyli po kilku miesiącach używania zaczęła mi przeciekać woda w okolicach pompki. Winny okazał się kamień z wody który osadzał się na stalowym tłoku. To nie była łatwa walka ale w końcu udało mi się rozebrać Wacaco (jestem dumny bo nie ma żadnych filmików necie
. Tłok wyglądał jak porysowany czymś ostrym i uszkodził uszczelkę, stąd przecieki, udało się dorobić nową. Na tłoku okazało się, ze nie były rysy tylko najzwyczajniejszy kamień kotłowy. Od czasu gdy zacząłem stosować Żywiecki Kryształ skończyły się problemy z kamieniem a i espresso smaczniejsze (choć może to tylko autosugestia, że to zasługa wody).
Ufff. Może wystarczy tego elaboratu.
Pozdrawiam smakoszy. Grzegorz