Jeżeli ktoś zawita na zachodnie wybrzeże USA, do Seattle (to tam ktoś wymyślił Starbucks), pozycją obowiązkową jest bar Monorail Espresso który zachęca nas neonem Caffeine.
Ja miałem przyjemność być obsłużonym przez Castro:
Przemiły starszy Pan, który robi espresso od zawsze
Płatność tylko gotówką, kawa tylko na wynos, ale też w porcelanie jeżeli ktoś chce na stojąco, jak jest zimno i pada, można wypić obok baristy. 2-3 osoby się zawsze zmieszczą.
Seattle jest rajem dla fanów trzeciej fali, wszelkiej maści "pour-overów", (tak, tam rozróżniany jest drip od pour over: pour over robiony pod zamówienie przez baristę na hario/kalita najczęściej - drożej, drip: serwowany z dużych termosów - taniej), cold brew, nitro brew etc. Jeżeli chodzi o kawę w starym włoskim stylu, to już trzeba bardziej poszukać. A najłatwiej ją znaleźć w Monorail.
Podwójne ristretto - to ich standard. Jak dla mnie najsmaczniejsze espresso jakie piłem, słodkawe, z nutami czekolady, orzechów, ale też wystarczająco świeże i orzeźwiające. Jedwabista tekstura, aromatyczne, lekko "przydymione". Pić i delektować się kawą.
Używają mieszanki z lokalnej palarni: Mukilteo.
Palarnia tak opisuje kawę:
"Monorail is a blend of Vienna and Italian-roasted coffees that brews up a flavorful, smoky cup with silken texture, pillow-soft acidity, and powerful aromatic complexity"Szczerze polecam, jak ktoś byłby przejazdem.