Wiele już razy próbowałem tego: Illy Bold. Tutaj espresso zaparzone za pomocą dźwigniowej maszyny. Niezbyt to dobre. W Italii bardzo trudno znaleźć bardzo dobre espresso. Pewnie średnio rzecz biorąc, kawa w Italii jest lepsza niż gdzie indziej, ale na jakieś pół setki kaw jakie próbowałem, tylko trzy-cztery były naprawdę dobrze zaparzone a tylko dwie filiżanki mnie pozytywnie zaskoczyły. Legendarne espresso w kawiarni-palarni San Eustachio w Rzymie i espresso z ziaren naprawdę "specialty", z Kolumbii, z obróbki anaerobowej, zaparzone w kawiarni Farro, też w Rzymie. To ostatnie espresso było wybitne.
Można się pogodzić ze specyfiką włoskiej kawy i czerpać prawdziwą przyjemność z typowej kawy w typowym barze. Tak też robiłem i ta zwykła kawa zwykle mi smakowała. Ohydna zawartość w filiżance zdarzyła się częściej niż te wybitne przykłady. Przyczynia się do tego: pełen dozownik, niechlujstwo obsługi, brak wyszkolenia, niedbałość o sprzęt. Same ziarna z wielu typowych włoskich palarni da zaakceptować -- szkoda, że je tak marnują.
Maskarada w Italii trwa na całego i jest totalna, często przykrą ma dla mnie wymowę. Psychologia włoskiego tłumu bardzo mnie teraz zafrapowała. Myślę, że gdzieś tam w głębi mamy nieco więcej poczucia prawdy i wiary w zdrowy rozsądek, a nawet więcej poczucia humoru.