Widzę różnicę między tym, co wrzuciłeś, a tym, co robi Gale, ale uważam, że nie ma się czym przejmować. Mój Oscar 1 działa od lat podobnie do tego, co dzieje się u ciebie. Różnice w stosunku do filmu SCG mogą wynikać z kilku kwestii - od jakichś drobnych różnic w maszynie na rynku amerykańskim, przez wygrzanie i przygotowanie maszyny do filmu, po jakieś drobne modyfikacje samodzielne. Generalnie, w przypadku pary wielu ludzi walczy o to, żeby była bardziej sucha (np. w Biance wymontowują teflonowy wężyk i wtedy ramię się nagrzewa, ale dysza ma mniejszy katar). Oscar zawsze zadowalał mnie tym, jak spienia, więc nie przejmowałem się lekkim katarem. To powiedziawszy, jest kilka kwestii, o których warto pamiętać:
Po pierwsze, ekspres jest nowy. Nie wiem, ile już z nim działałeś, ale przez nową maszynę przelałbym mnóstwo wody i wypuściłbym mnóstwo pary. Następnie rozkręciłbym końcówkę dyszy pary i upewnił się, że wszystko jest ok - nic nie blokuje otworów, dysza jest czysta, para leci bez problemów. (Rozkręciłbym też grupę i sitko, choćby po to, żeby nauczyć się co tam jest, kiedy jest czysto. I tak musisz to robić regularnie.)
Po drugie, pamiętałbym o higienie pracy z pianą. Najpierw spuszczasz trochę pary/płynu, bo zawsze jest w dyszy jakaś skroplona. Potem spieniasz. Potem znowu spuszczasz parę, żeby po ochłodzeniu bojlera rurka nie wciągnęła resztek mleka. Raz na parę tygodni warto zajrzeć, przeczyścić.
Po trzecie, dysza, która chwilę już pracuje, mniej katarzy.
Po czwarte, spień mleko i zobacz, czy coś jest nie tak. W tym przypadku, moim zdaniem, nie ma prawa. Strumień pary jest u ciebie nieprzerwany, tylko odrobinę nieregularny. To bez większego znaczenia.
Po piąte, wyluzuj się, zrób kawę, Oscar to świetna rzecz. I na początku nie przejmuj się kawową pornografią z sieci, tylko ucz się cierpliwie swojej maszyny.