Jest problem!
Młynek zaczął 4 rok użytkowania u mnie. Jeździ ze mną po Polsce, wakacje, urlopy, polskie morze, góry, ostatnio nawet był warsztat samochodowy itp. nie ma łatwo, żadne tam użytkowanie na miękkim podgumowanym blacie i nie ma mowy o sterylnych czystych rączkach. Mielę nim średnio dziennie 24 gramy kawy, reguluje przemiał od espreso po "wazon" zwany chemexem. Ze trzy razy młynek przyziemnił na gres lub inne twarde podłoże – są wgnioty oraz odprysła farba
. Korbą kręcę ja oraz inni mniej doświadczeni krętacze (niektórzy szarpią korbą, jak by chcieli żeby korba po kwadracie się poruszała, nie mają litości dla młynka). Na początku naszej przygody pędzlowałem go przez jakieś pierwsze pół roku.
W zeszłym tygodniu (po około dwóch latach niepędzlowania
; nie do pomyślenia) mając więcej czasu stwierdziłem zajrzę do środka (pokaż kotku co masz w środku). Rozebrałem na części pierwsze i złożyłem z powrotem (nie wiem jak to zrobiłem ale składające do kupy części mi nie zostało), wycentrowałem żarna. Jedno jest pewne rozbierając młynek trzeba mieć świadomość, że będzie wymagane smarowanie gwintu w korpusie – tak więc nie powtarzacie tego po mnie bo nie ma po co.
Jednak jeden poważny problem!
W tym młynku nie ma co się zepsuć. Ten młynek da się w pełni wyregulować, wymiana łożysk proszę. Znajomy posiadający inny "nad młynek" trochę zazdrości kilku rozwiązań z Kazaka.
Valeri dużo serca włożyłeś w zaprojektowanie i wykonawstwo. Trzymaj tak dalej. Szczęśliwy użytkownik młynka Kazak.