Właśnie testuję najmniejszą kawiarkę dostępną na rynku - Eva 1/2tz
Jakość wykonania zdaje się ok.
Wchodzi ok. 35 ml wody - pod zaworek.
Mieści niecałe 4 gramy średnio palonej kawy, zmielonej na 17 kliku Comandante, lekko ubitej. Dokładnie zważę, jak dojdzie do mnie nowa precyzyjna waga, bo stara padła.
Uzysk (kawiarka zdjęta w chwili, gdy zaczęła iść biała piana) - ok. 22 ml.
Strumienie kawy płyną dość szybko, ale równo i cicho - płyta elektryczna, mały palnik, 2/3 mocy, płyta wyłączona w momencie, gdy pojawiła się pierwsza kropelka naparu.
Napar przyzwoity, zrównoważony, minimalnie przeparzony - może trzeba będzie zejść do 3.5 grama albo przestawić młynek na 18 klik.
Ciastko wyszło jak z żadnej innej mojej kawiarki - pewnie to też kwestia ubicia kawy i małych rozmiarów sitka, zobaczymy, jak będzie przy mniejszej ilości kawy i bez ubicia.
W każdym razie znacznie łatwiej w tym maleństwie uzyskać równy strumień i płynną ekstrakcję niż w kawiarkach większych, np. GAT 3tz i 4tz (które lubią prychać, są wrażliwe na odpowiednie nastawy). Płynność 1/2tz jest podobna do płynności GAT 1tz (moja najlepsza, ulubiona kawiarka).
Niedługo będę miał Bialetti Moka 2tz (takiej pojemności dotąd nie miałem) oraz Bialetti Brikka 4tz - i będą dalsze porównania.
Na dzień dzisiejszy stwierdzam, że najmniejsze kawiarki są łatwiejsze w obsłudze i bardziej powtarzalne.
PS. Parę postów wcześniej wspomniałem, że napar z ziarna zielonej Jacobs Kronung nie jest zły. Chyba mnie zaćmiło, bo kilka tygodni nie piłem kawy, tylko herbaty dla odmiany. Ale już mi się kubki smakowe opamiętały i oznajmiają, że Jacobs Kronung to niepijalne mydliny